Rz: Jak pani pies ma na imię?
Jadwiga Staniszkis:
Jeden ma na imię Korek, drugi Szarik. Są też Mała i Leon.
Saby wśród nich nie ma?
Wystarczy jedna Saba.
Aktualizacja: 08.10.2007 01:18 Publikacja: 08.10.2007 01:18
Jadwiga Staniszkis, socjolog, politolog, publicystka, profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Foto: Fotorzepa, Darek Golik
Rz: Jak pani pies ma na imię?
Jadwiga Staniszkis:
Jeden ma na imię Korek, drugi Szarik. Są też Mała i Leon.
Saby wśród nich nie ma?
Wystarczy jedna Saba.
A wystąpiłaby pani w imieniu któregoś z nich do sądu, jak zrobił to marszałek Dorn?
Kocham swoje psy, ale nie przyprowadzałabym ich ani do Sejmu, ani do ministerstwa. Trochę Ludwik Dorn przesadził w upublicznianiu swojego psa. Doceniam ekscentryczność, ale to nie była ekscentryczność, tylko lekceważenie miejsca, które jest ośrodkiem polskiej władzy. Ale przejdźmy do czegoś poważniejszego.
Co pani myśli o esemesach: "schowaj babci dowód"?
To rzeczywiście jest poważniejsza sprawa. Przede wszystkim jest to dowcipne. Jedni pisali: "schowaj babci dowód", inni: "zabierz babci beret". Te esemesy są próbą powtórzenia integrujących zabiegów z czasu, gdy umierał Ojciec Święty. Tamta sytuacja oczywiście była nieporównywalna, ale technika skrzyknięcia się ludzi drogą esemesową jest ta sama. Myślę, że coś drgnęło w młodym pokoleniu, poczuło potrzebę aktywności. Rozumiem determinację młodych, bo esemesy pojawiły się w okresie dość brutalnych posunięć Jarosława Kaczyńskiego. To było szokujące nawet dla takiej osoby jak ja.
Tegoroczna kampania jest przełomowa?
Będzie przełomowa, jeżeli uda się doprowadzić do wielkiej koalicji PO - PiS. A będzie to możliwe niestety tylko wtedy, gdy wygra PiS i kiedy Tuska zastąpi Marcinkiewicz.
Ale to Tusk zaproponował powołanie po wyborach wielkiej koalicji?
Chciał tą propozycją "przykryć" debatę Kaczyński - Kwaśniewski. Tylko że w ten sposób sam stworzył sobie czarny PR. Propozycja koalicji z PiS, LiD i PSL była absurdalna, bo PiS z LiD nigdzie razem nie pójdzie. I gdy się pojawiła, dała początek załamaniu poparcia dla Platformy. Ja natomiast mówię o stworzeniu poważnej koalicji, trochę na wzór wielkiej koalicji Angeli Merkel. Taka koalicja może rządzić długo i przechodzić od symbolicznej polityki tożsamości do rządzenia, do budowania instytucji.
A PSL nie będzie w takiej koalicji?
Będzie, jeżeli okaże się potrzebne do większości konstytucyjnej. Ale im mniej koalicjantów, tym lepiej, bo mniej różnego typu koneksji, rozdzielania stanowisk.
Kampania jest jednak bardzo brutalna. Do tej pory nigdy nie było na przykład wyborczych spotów z gangsterami w roli głównej.
Z gangsterami oligarchami. Ale to nie był zbyt trafiony spot. Zgadzam się z Kazimierzem Ujazdowskim, że kampania może mięć brutalną dramaturgię. Chodzi tylko, by to, co się w niej dzieje, nie doprowadziło do wykopania na tyle głębokiej przepaści, że współpraca PO - PiS okazałaby się niemożliwa. Rysuje się możliwość, że wygra PiS. Ma lepszą kampanię, w jego medialnym przekazie jest więcej dynamiki niż w kampanii Platformy. Lider PiS jest politykiem bardziej elastycznym niż lider PO.
W czym widać tę elastyczność?
Choćby w debacie z Kwaśniewskim. Lider PiS pokazał w niej zupełnie inną twarz - polityka nieagresywnego, stosującego uniki, dowcipnego, autoironicznego. I po chwili refleksji u widzów notowania PiS skoczyły. Pomógł w tym Tusk, który wystąpił z absurdalną propozycją, zamiast wpuścić do publicznej dyskusji trochę liberalnego oddechu, którego brakowało, przedstawić konkretne pomysły na zmiany instytucjonalne.
Czy w ostatnich dniach kampanii pojawi się coś nowego?
Tusk w poniedziałkowym "Newsweeku" zapowiada na ostatnie dni kampanii nowe, mocne uderzenie, które go doprowadzi do wygranej.
Wierzy pani w to?
Z tego, co do tej pory widziałam, nie bardzo. Ale zobaczymy. Jeżeli nie uda mu się wygrać, nawet jeśli różnica między PiS a PO będzie mała, Tusk powinien odejść. Rokita nie ma szans na przejęcie po nim przywództwa, bo jest w PO trochę obcym ciałem ze względu na konserwatyzm i indywidualizm.
Kto miałby przejąć przywództwo w PO?
Albo Marcinkiewicz, albo Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, który ma w sobie więcej treści. Dutkiewicz jest politykiem, który nie istnieje w wymiarze PR-owskim, ale istnieje naprawdę. Jest kompetentny, dynamiczny. Ale uważam, że Marcinkiewicz dzięki temu, iż jest trochę celuloidowy, ale i bardzo popularny, będzie dla różnych grup interesu w PO łatwiejszy do zaakceptowania. Platforma jest trochę partią leserów, a wzięcie Marcinkiewicza nikomu w niej nie zagraża. I przy powstaniu koalicji PO - PiS nie byłby traktowany przez Kaczyńskiego jako konkurent. W przeciwieństwie do Dutkiewicza, który jest dużą osobowością.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Rz: Jak pani pies ma na imię?
Jadwiga Staniszkis:
W cyfrowym świecie pełnym treści, webinarów i kursów, coraz częściej to nie dostęp do informacji, ale dostęp do...
Od marszu z czekoladowym orłem Bronisława Komorowskiego dokładnie wiemy, gdzie w którą stronę nie warto iść, a m...
Autor: Jakub Turowski, dyrektor ds. polityki publicznej w regionie Europy Środkowo-Wschodniej w Meta.
Wojsko przygotowuje oprawę rocznicy 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego. Będzie można zobaczyć czołgi, a na...
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Kilkaset osób prowadzi działania w związku z pożarem, który wybuchł na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego....
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas