– Nikt mnie nie nakłaniał ani nie zmuszał do zeznań. Początkowo nie mówiłem całej prawdy, niektóre informacje dozowałem – zeznał w śledztwie w sprawie zabójstwa szefa policji nieżyjący dziś „Iwan”, czyli Artur Zirajewski.
Był kluczowym świadkiem. Na jego zeznaniach oparli się prokuratorzy, stawiając zarzuty gangsterom, Ryszardowi Boguckiemu i Andrzejowi Z. ps. Słowik, oskarżonym o współudział w zabójstwie, i biznesmenowi Edwardowi Mazurowi, jego domniemanemu zleceniodawcy.
Na procesie w sprawie zabójstwa Papały „Iwan” nie stanął: zmarł niedawno w dziwnych okolicznościach. Jego zeznania odczytał wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie.
„Iwan” wiedzą o zabójstwie zaczął się dzielić ze śledczymi w kwietniu 1999 r. Najpierw mówił niewiele, potem dodawał szczegóły. Skąd znał sprawę? Oto jego wersja: jako człowiek Nikodema S., ps. Nikoś, szefa trójmiejskiej mafii, towarzyszył mu na spotkaniu w gdańskim hotelu Marina w kwietniu 1998 r. To tam omawiano szczegóły zlecenia zabójstwa Papały. „Tego psa trzeba pozbyć się jak najszybciej, bo się wycofał” – mówiono. „Iwan” zapamiętał uwagi: „trzeba to załatwić jak najszybciej, bo ma wyjechać za granicę”.
Rozmówcy mieli czekać na sygnał od „człowieka z MSW”. Iwan domyślał się, że chodzi o przemyt narkotyków.