Wszystko zaczęło się od jednej wypowiedzi łódzkiego kuratora na antenie TV Trwam. Grzegorz Wierzchowski przekonywał w ubiegły czwartek, że „wirus LGBT” jest groźniejszy niż koronawirus. Jak stwierdził, dzieje się tak dlatego, że to wirus dehumanizacji społeczeństwa. To oburzyło opozycję. Politycy Lewicy i KO zaczęli się domagać jego odwołania. List w tej sprawie skierował m.in. poseł Lewicy Tomasz Trela, były wiceprezydent Łodzi. „Jak człowiek wygłaszający publicznie podobne brednie ma czuwać nad prawidłową realizacją programów nauczania?” – pytał w liście. W ostrym tonie wypowiadała się posłanka Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. „Łódź przeprasza za wirusa Kuratora Wierzchowskiego. Cały czas mamy nadzieję, że nie jest to zaraźliwe, a skutecznym lekiem powinna być natychmiastowa dymisja nosiciela” – napisała. W niedzielę pojawiła się informacja – którą potwierdziło Ministerstwo Edukacji Narodowej – że kurator nie pełni już swojej funkcji.