Adam Nawałka niewiele ryzykował zmieniając skład, ale trochę tymi zmianami namieszał i w pierwszej połowie Polacy nie bardzo wiedzieli kto za co odpowiada. W rezultacie Ukraińcy kilkakrotnie podeszli pod polską bramkę, zmuszając nas do desperackiej a bywało, że i chaotycznej obrony. Na szczęście skutecznej, tym bardziej, że mamy Łukasza Fabiańskiego.
Najrozsądniejszą decyzją trenera było wprowadzenie na drugą połowę Jakuba Błaszczykowskiego. Strzelił bramkę, uspokoił grę, bywał prawym obrońcą, okazał się jednym z niewielu zawodników, do których nie można mieć pretensji. Największy zawód sprawił Piotr Zieliński, który niewątpliwie ma talent, umie grać, ale kiedy dostał szansę, nie potrafił jej wykorzystać. Myśleliśmy, że mamy wreszcie w środku pola piłkarza, który może być dyrygentem, a Zieliński zawodzi już w drugim meczu.