Kolejna kroplówka dla hodowli w Janowie Podlaskim

Prężna przed laty stadnina w Janowie Podlaskim prosi o kolejne publiczne pieniądze. – To symbol nieudolności PiS – komentuje opozycja.

Aktualizacja: 20.10.2021 16:23 Publikacja: 19.10.2021 19:13

Kolejna kroplówka dla hodowli w Janowie Podlaskim

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

7,4 mln zł – to kwota, jaką w styczniu Stadnina Koni Janów Podlaski została dokapitalizowana przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Mimo to oczekuje jeszcze jednego zastrzyku publicznych pieniędzy. Wystąpiła do KOWR o następne dokapitalizowanie, co potwierdza „Rzeczpospolitej" p.o. prezesa spółki Lucjan Cichosz.

Kwoty nie podaje, jednak nieoficjalnie wiadomo, że może być to znów około 7 mln zł. – Janów stał się symbolem nieudolności PiS, a każdy kolejny rok to potwierdza – komentuje posłanka KO Joanna Kluzik-Rostkowska. Powód? Jeszcze kilka lat temu stadnina nie wymagała dokapitalizowania.

Czytaj więcej

Stan wyjątkowy w Janowie Podlaskim nie obowiązuje. MSWiA: tak miało być

Ta legendarna hodowla istnieje od 1817 roku, a okres sukcesów przeżywała w drugiej połowie XX wieku, gdy kierował nią Andrzej Krzyształowicz. Od 2000 roku prezesem stadniny był wychowanek Krzyształowicza Marek Trela. Za jego prezesury w 2015 roku doszło do rekordowej aukcji Pride of Poland, gdy sprzedano konie za blisko 4 mln euro. – Janów Podlaski radził sobie raz lepiej, raz gorzej, zawsze był jednak na plusie. Z tamtej sytuacji przeszliśmy do obecnej, gdy bez końca pompujemy pieniądze z budżetu – mówi Kluzik-Rostkowska.

Jej zdaniem powodem pogorszenia sytuacji było zwolnienie Treli w 2016 roku przed Agencję Nieruchomości Rolnych, przekształconą potem w KOWR. W stadninie ruszyła karuzela kadrowa i firma zaczęła notować straty. Np. 2020 rok zakończyła z wynikiem 3,53 mln zł na minusie.

Ministerstwo Rolnictwa tłumaczyło, że powodem złych wyników jest m.in. susza, bo spółka prowadzi też działalność rolną, oraz światowy spadek zapotrzebowania na konie arabskie. – Susze bywały też wcześniej – odpowiada Alina Sobieszak z branżowego „Araby Magazine". – Prawda jest bardziej brutalna. Z powodu błędów w zarządzaniu nie było sukcesów sprzedażowych, a w zamian doszło do nadprodukcji koni – dodaje.

Czytaj więcej

Były szef stadniny z Michałowa może uniknąć odsiadki

W 2019 roku kontrola KOWR wykazała, że hodowane w stadninie krowy przebywają w „dramatycznie złych warunkach sanitarno-higienicznych, żywieniowych". Zaś w 2020 roku „Rzeczpospolita" zaalarmowała o kiepskich warunkach, w których trzymane są konie. Potwierdziła to kontrola posłanek KO Kluzik-Rostkowskiej i Doroty Niedzieli, a nawet głównego lekarza weterynarii, który w notatce dla ministra napisał o „niestruganych kopytach" i „zatęchłym sianie".

Kilka miesięcy później KOWR zdecydował o pierwszym dokapitalizowaniu, które poszło na rozwój bazy hodowli bydła. – Pozyskane dotychczas fundusze są wykorzystywane zgodnie z planem rzeczowo-finansowym opracowanym w związku z otrzymanym dokapitalizowaniem. Część inwestycji jest jeszcze w toku, natomiast dwie zostały już w pełni ukończone – informuje nas Lucjan Cichosz.

Twoje wybory zależą od tego, co wiesz

Tylko 19
za pierwszy miesiąc dostępu do rp.pl

Subskrybuj

Nieoficjalnie wiadomo, że kolejne dokapitalizowanie też ma dotyczyć bydła. Czy do tego dojdzie?

Z naszych informacji wynika, że dosypanie pieniędzy było prawdopodobne, jednak sytuację komplikuje planowana na środę rekonstrukcja rządu, która ma objąć także szefa resortu rolnictwa. – Sytuacja w stadninie jest bardzo trudna, a władze, które same doprowadziły ją do zapaści, zbyt późno próbują ją z niej wyprowadzić – komentuje Alina Sobieszak.

Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem