Nie wolno pisać, że Lech Wałęsa to TW Bolek

Wydawca książki Pawła Zyzaka ma przeprosić córkę historycznego przywódcy „Solidarności” – orzekł krakowski sąd

Publikacja: 19.03.2010 10:30

Nie wolno pisać, że Lech Wałęsa to TW Bolek

Foto: ROL

Informacje zawarte w kalendarium książki „Lech Wałęsa. Idea i Historia” o tym, że w 1970 roku Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała, a sześć lat później wyrejestrowała ze swej ewidencji tajnego współpracownika „Bolka”, którym był Lech Wałęsa są nieprawdziwe i muszą zostać usunięte z kolejnych wydań książki – stwierdził w piątek krakowski sąd.

Choć dane te opierają się na opisanych wcześniej przez historyków IPN dokumentach, skoro w 2000 roku sąd lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa z SB nie współpracował, autor książki napisał - zdaniem sądu - nieprawdę i naruszył dobra osobiste Anny Domińskiej, córki byłego prezydenta.

Spółka ARCANA, która opublikowała pracę Pawła Zyzaka, ma więc przeprosić córkę Wałęsy na całej stronie „Gazety Wyborczej” w ciągu miesiąca po uprawomocnieniu się wyroku, oraz wpłacić 5 tys. zł na rzecz Fundacji "Sprawni Inaczej" w Gdańsku.

Sędzia Ewa Olszewska uznała także, uzasadniając wyrok, że Paweł Zyzak postąpił nierzetelnie, bo nie przytoczył orzeczenia sądu lustracyjnego i nie odniósł się do niego w tej publikacji. Wydawnictwo natomiast taką postawę zaakceptowało.

- Autor nie miał obowiązku odnosić się do wyroku sądu lustracyjnego, bo jego książka obejmuje okres do roku 1989, a nie do 2000 – mówi „Rz” prezes wydawnictwa Zuzanna Dawidowicz. – jestem zaskoczona taką decyzją. Prawdziwości opisanych przez historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka dokumentów z archiwów SB, dotyczących Lecha Wałęsy nikt nie zakwestionował. Odwołamy się od tego wyroku.

Pełnomocnik spółki ARCANA Ryszard Raźny zastanawia się, czy orzeczenie sądu nie „zamknie” badań naukowych. - Sądowe ustalenia to zwykle tylko wysokie prawdopodobieństwo, że udało się dotrzeć do prawdy – mówił.

Zeznający podczas tego procesu historycy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, m.in. prof. Tomasz Gąsowski i dr Henryk Głębocki podkreślali, że zdarza się, iż ustalenia badaczy różnią się od orzeczeń sądu. I to nie sąd, ich zdaniem, ustala prawdę historyczną. Tym bardziej, że podczas procesu lustracyjnego część dostępnych dziś na temat Lecha Wałęsy materiałów nie była ówczesnemu sądowi znana.

Z wyroku zadowolony jest natomiast reprezentujący powódkę mecenas Ryszard Rydiger, który także w swoim imieniu próbował wytoczyć ARCANOM proces o naruszenie dóbr osobistych. Według niego, wyrok oznacza, iż nikogo nie wolno bezkarnie obrażać, a „pewnym faktom, które są nieprawdziwe, nie można nadawać przymiotu naukowości”.

Sąd nie uznał części roszczeń córki Lecha Wałęsy. Nie naruszają zatem jej dóbr zawarte w książce epitety – m.in. „obszczymurek”, bo użyto ich „w dopuszczalnym kontekście”, jakim jest biografia Lecha Wałęsy.

Informacje zawarte w kalendarium książki „Lech Wałęsa. Idea i Historia” o tym, że w 1970 roku Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała, a sześć lat później wyrejestrowała ze swej ewidencji tajnego współpracownika „Bolka”, którym był Lech Wałęsa są nieprawdziwe i muszą zostać usunięte z kolejnych wydań książki – stwierdził w piątek krakowski sąd.

Choć dane te opierają się na opisanych wcześniej przez historyków IPN dokumentach, skoro w 2000 roku sąd lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa z SB nie współpracował, autor książki napisał - zdaniem sądu - nieprawdę i naruszył dobra osobiste Anny Domińskiej, córki byłego prezydenta.

Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne