- Osobiście pojadę. I jeszcze rodzinę zabiorę, mamę, tatę, brata, a nawet babcię moją kochaną. Wszyscy pojedziemy walczyć o wolność słowa. A tak na poważnie to niestety ośmieszę swój kraj i nasze sądownictwo. No, ale co mam zrobić? Może to będzie jakiś kamień milowy? Może dzięki temu ludzie w Polsce przestaną się bać swoich myśli? - mówi piosenkarka w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".
Doda uważa się za "pierwszą ofiarę nagonki religijnych oszołomów, którzy tylko węszą, szukają, gdzie i kto obraża ich uczucia religijne". – Z drugiej strony to zaje...te, bo lubię się zapisywać w historii. Nawet tanio to kosztuje, bo jakby każdy za pięć tysięcy mógłby zapisać się w historii, to Wikipedii by nie starczyło – dodaje i zapewnia, że na pewno nie zapłaci pięciu tysięcy złotych kary zasądzonej prawomocnym wyrokiem. – Mam inne wydatki. Poza tym ja nie przegrywam. Teraz niech posłuchają wszyscy moi wrogowie: nie można walczyć z geniuszem. Nikt nie wygra! - podsumowała.
W wywiadzie prasowym w 2009 r. Doda powiedziała, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Pytana, o kim mówi, dodała: "O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie".