Witajcie w życiu, czyli 15 lat w sądzie

Sąd pozwolił na emisję filmu o Amwayu pod kilkoma warunkami. – To i tak cenzura – oburzają się prawnicy

Aktualizacja: 18.12.2012 20:38 Publikacja: 18.12.2012 20:12

Film można pokazać tylko w TVP Historia – ironizuje jego producent Jacek Gwizdała

Film można pokazać tylko w TVP Historia – ironizuje jego producent Jacek Gwizdała

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Historia filmu "Witajcie w życiu" Henryka Dederki to równocześnie historia jednego z najdłuższych procesów w wolnej Polsce. Dokument opowiadający o kontrowersyjnych metodach, jakie przy budowie sieci sprzedaży bezpośredniej wykorzystali pracownicy Amway, jest jednym z najsłynniejszych półkowników III RP – nigdy nie ukazał się na antenie. Zablokowali to skutecznie przedstawiciele firmy walcząc z nim w sądach. Dzisiaj zapadł kolejny nieprawomocny wyrok w tej sprawie.

- Reżyser miał prawo pokazania niepokojącego zjawiska, jakie miało miejsce w latach 90. Był uprawniony do jego oceny oraz krytyki – uznał Sąd Okręgowy w Warszawie. Podkreślił też, że wykorzystanie w dokumencie fragmentów inscenizowanych, było uprawnione.

Równocześnie jednak sędzia Maria Piasecka orzekła, że dokument może zostać wyemitowany w telewizji dopiero po tym, jak zostaną z niego usunięte "nieprawdziwe dane o strukturze dochodów korporacji". Nakazała też producentowi filmu, spółce Contra Studio, przeprosiny w mediach za podanie tych danych. Film podawał, że większość zysków Amway trafia do bardzo wąskiej grupy dystrybutorów (0,2 proc.).

Reżyser oraz producent filmu zgodnie podkreślają, że to dziwny wyrok. – Nie mamy za co przepraszać firmy Amway Polska. Zwracaliśmy się wielokrotnie o uzyskanie danych finansowych. Bezskutecznie. W tej sytuacji skorzystaliśmy z ogólnodostępnych danych – mówi "Rz" producent Jacek Gwizdała z Contra Studio.

– Oczywiście możemy wyciąć fragment dotyczący danych finansowych. Tylko po co? W innym procesie nakazano nam usunięcie z filmu wszystkich scen, które umożliwiają identyfikację pracowników Amwaya. W ten sposób za pomocą wyroków sądowych można zmienić cały film – oburza się reżyser Henryk Dederko.

Twórcy nie wiedzą jeszcze, czy będą kontynuować sądową batalię w tej sprawie. – Nasz film ma dzisiaj wartość wyłącznie historyczną. Może powinien zostać ostatecznie wyemitowany w TVP Historia – ironizuje Gwizdała.

Nie wiadomo, czy TVP będzie chciała w ogóle go pokazać. – Musimy przeanalizować dokładnie całą sprawę pod kątem prawnym – mówi rzeczniczka TVP Joanna Stępien-Rogalinska.

Amway zadowolony

Zadowolenia nie ukrywają za to przedstawiciele firmy Amway. – Wyrok jest korzystny dla mojego klienta. Będę namawiał go, by nie składał od niego apelacji – podkreślał mecenas Stefan Jaworski, reprezentujący firmę.

– Intencją Amway Polska nie było karanie kogokolwiek, a jedynie zwrócenie uwagi, że nie należy rozpowszechniać fałszywych oraz krzywdzących informacji o jakiejkolwiek firmie, gdyż może się to odbić negatywnie na jej działalności oraz aktywności współpracujących z nią dystrybutorów – podkreśla w specjalnym oświadczeniu rzecznik Amway Polska Anna Wieraszko.

Opłaca się blokować

W ciągu 15 lat odbyło się w tej sprawie pięć procesów sądowych i jedna sprawa przed kolegium ds. wykroczeń. Eksperci zwracają uwagę, że cała historia "Witajcie w życiu" pokazuje, jak łatwo w Polsce zablokować niewygodny materiał na drodze sądowej. – Problemem jest nie tyle samo prawo, ile funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości – uważa Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem. – Jeśli ktoś ma determinację i odpowiednie środki, to może za pomocą wybiegów proceduralnych przewlekać sprawę tak długo, że temat publikacji czy filmu zupełnie straci na aktualności – dodaje.

Z kolei Dominika Bychawska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwraca uwagę, że wydawanie bezterminowego zakazu publikacji filmu można uznać nawet za przejaw cenzury prewencyjnej. – Takie sprawy często trafiają do Trybunału w Strasburgu i najczęściej kończą się po myśli skarżących – mówi „Rz". W 2010 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że przy wydawaniu wyroku o takim zakazie trzeba podać, jak długo ma on obowiązywać.

– Stosowanie takich zakazów powinno mieć miejsce tylko i wyłącznie w przypadku ewidentnych naruszeń czyichś praw. Przecież autorzy i tak odpowiadają za swoje dzieło i najwyżej poniosą odpowiedzialność po jego publikacji czy też emisji – dodaje Bąbka.

Eksperci podkreślają również nieskuteczność prawa: film od dawna można było obejrzeć w Internecie.

Historia filmu "Witajcie w życiu" Henryka Dederki to równocześnie historia jednego z najdłuższych procesów w wolnej Polsce. Dokument opowiadający o kontrowersyjnych metodach, jakie przy budowie sieci sprzedaży bezpośredniej wykorzystali pracownicy Amway, jest jednym z najsłynniejszych półkowników III RP – nigdy nie ukazał się na antenie. Zablokowali to skutecznie przedstawiciele firmy walcząc z nim w sądach. Dzisiaj zapadł kolejny nieprawomocny wyrok w tej sprawie.

- Reżyser miał prawo pokazania niepokojącego zjawiska, jakie miało miejsce w latach 90. Był uprawniony do jego oceny oraz krytyki – uznał Sąd Okręgowy w Warszawie. Podkreślił też, że wykorzystanie w dokumencie fragmentów inscenizowanych, było uprawnione.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne