Reżyserka mówiła dziś rano w Radiu Zet m.in. o kontrowersjach dotyczących powstawaniu filmu "Smoleńsk" Antoniego Krauzego. Według niej, filmu nie powinno się z góry dyskwalifikować - a szczególnie nie powinien tego robić Polski Instytut Sztuki Filmowej, który przyznaje dotacje na produkcję dzieł.
- Moim zdaniem, jeżeli ten scenariusz jest dobry, to nie widzę powodu żeby go traktować inaczej niż scenariusze, które mają inne, reprezentują inne poglądy. Moim zdaniem to jest sprawa tylko i wyłącznie w tej chwili jakości - powiedziała Holland - generalnie PISF nie jest instytucją ideologiczną, ani nie jest instytucją, która ma stwierdzać, co politycznie jest słuszne, a co niesłuszne, tylko ma promować jak najbardziej urozmaicony i wartościowy obraz pilskiej kinematografii - podkreśliła.
Reżyserka dodała, że warto wstrzymać się z przedwczesną oceną również dlatego, że Antoni Krauze jest bardzo utalentowanym filmowcem, a jego "Czarny Czwartek" to "jeden z najlepszych filmów mówiących o PRL". Sam temat filmu w ocenie Holland, nie musi oznaczać, że film będzie zły. Dała przykład filmu Olivera Stone'a.
- Oliver Stone zrobił film „JFK", który był kompletną spiskową teorią, o zabójstwie Kennedy'ego, film był bardzo dobry zresztą, jeden z jego najlepszych filmów. W ogóle nie wydawało mi się, żeby to, co on tam pokazał było prawdziwe, ale było szalenie przekonywujące i ciekawe - powiedziała. Dodała, że reakcja na film Krauzego pokaże na ile dojrzałym społeczeństwem jesteśmy. - Naprawdę dojrzali będziemy wtedy, jeżeli będziemy mogli się bez obawy, że rozleci się nam kraj konfrontować z różnymi punktami widzenia - spuentowała.