W niedzielę zadzwonił on pod terrorystyczny numer alarmowy 996 z informacją o ładunku w tramwaju linii 5 na ul. Fredry. Podczas rozmowy często padały przekleństwa. Mężczyzna stwierdził, że bomba zaraz wybuchnie. Na miejsce wysłano wszystkie służby ratunkowe: policję, prokuraturę, straż pożarną.
Tramwaju na ul. Fredry nie było. Służby zdecydowały się przeszukać wszystkie „piątki", które były na mieście. A było to sześć składów. Zjechały one do zajezdni lub w inne miejsca, gdzie można było spokojnie dokonać przeszukania. Wyproszono z nich pasażerów. Na miasto wysłano inne składy.
Policjanci przeszukali wagony zatrzymanych piątek razem z pracownikami poznańskiego MPK. Nigdzie bomby nie znaleziono. Wczoraj policjanci namierzyli mężczyznę, który poinformował o ładunku. To 18-letni poznaniak. – Przyznał się do winy. Powiedział, że to był głupi żart – mówi nadkom. Iwona Liszczyńska, z wielkopolskiej policji.
Nastolatek usłyszał zarzuty wywołania fałszywego alarmu bombowego za co grozi do 8 lat więzienia. Policja nie wnioskowała o areszt dla niego. – Będziemy ustalać ile kosztowała akcja, a potem dane przekażemy prokuraturze. To ona zdecyduje czy występować do sądu przeciw podejrzanemu o zwrot kosztów akcji – mówi nadkom. Liszczyńska.