Bezwzględny i inteligentny przestępca, który niemal do perfekcji połączył brutalną przemoc z biznesem. Tak opisują prokuratorzy Janusza G. ps. Graf, jednego z najgroźniejszych polskich gangsterów. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", kilka dni temu w asyście policyjnej eskorty został on sprowadzony do kraju.
– Skierowany przez nas do władz Republiki Południowej Afryki wniosek o ekstradycję Janusza G. został rozpoznany pozytywnie – potwierdza Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
„Graf" przepadł w połowie zeszłego roku, wykorzystując darowaną mu na krótko wolność. Sekwencja zdarzeń wyglądała następująco: w lipcu 2013 r. Janusza G. zatrzymali policjanci ówczesnego CBŚ w związku z przestępstwami sprzed lat. Warszawska prokuratura postawiła mu wtedy trzy zarzuty: wymuszenia rozbójniczego, rozboju oraz wzięcia zakładnika. Wiedzę o starych „grzechach" G. śledczy zdobyli m.in. dzięki zeznaniom skruszonego przestępcy, potwierdzonych innymi dowodami.
Śledczy wystąpili z wnioskiem o aresztowanie „Grafa", jednak – ku ich zaskoczeniu – stołeczny sąd rejonowy nie zgodził się na to. Argumentem za pozostawieniem go na wolności miało być to, że prowadzi „ustabilizowany tryb życia, ma stałe miejsce zameldowania" i regularnie leczy się w placówkach służby zdrowia, więc jest mało prawdopodobne, że będzie się ukrywał.
Po zażaleniu prokuratury sąd okręgowy zastosował areszt, ale zanim do tego doszło, minęło półtora miesiąca. „Graf" to wykorzystał i zniknął.