W ostatnią sobotę Izrael dokonał „ataku odwetowego” na cele w Iranie. Eksplozje odnotowano m.in. w pobliżu irańskiej stolicy.
Izraelskie Siły Powietrzne zaatakowały „zakłady produkcji pocisków”, które, jak twierdziły, były wykorzystywane do produkcji amunicji, której Iran używał do wcześniejszych ataków na Izrael. Poinformowano również, że Siły Obronne Izraela (IDF, izraelska armia) zaatakowały cele wojskowe – obiektem ataku nie były cele związane z irańskim programem nuklearnym, ani cele związane z przemysłem naftowym.
Czytaj więcej
Sekretarz stanu Antony Blinken poleciał z ostatnią misją pokoju na Bliski Wschód. Jej porażka może pogrzebać szanse Kamali Harris na wyborcze zwycięstwo.
Operacja, która miała być zemstą za irański atak na państwo żydowskie 1 października, została co prawda przeprowadzona kilka dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Ale jak przyznał w weekend Biały Dom, „była proporcjonalna”.
Irańczycy bagatelizują izraelski odwet
Sobotni atak Izraela nie spowodował w Iranie znaczących zniszczeń. Irańczycy zamieszczali nawet w mediach społecznościowych ironiczne filmiki, na których, stojąc na tarasach i przykładając dłonie do oczu, wypatrywali jego skutków.