– Bardzo wątpię, czy utrzymamy Wuhłedar pod kontrolą. Ataki są tak silne, że wydaje się, iż jeszcze trochę i obrońcy mogą zostać otoczeni – mówił ukraiński ekspert Wladimir Selezniow.
Przewaga rosyjskiego lotnictwa jest decydująca
Chodzi o miejscowość leżącą ok. 40 km na południowy zachód od Doniecka, której Ukraińcy bronią już dwa lata. Na jej przedpolach dwukrotnie dokonywali pogromu dużych kolumn pancernych Rosjan. Ale obecnie atakujący osaczyli Wuhłedar z trzech stron i posuwają się dalej – choć powoli.
15-tysięczne miasteczko starte jest w proch. „Wcześniej tę miejscowość łatwo było bronić, bo jest na wzniesieniu. Ale wraz z nadejściem KAB-ów (kierowanych bomb lotniczych) wróg je zrujnował i posuwa się na skrzydłach” – napisał w internecie Andrij Kowalnko z ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa.
Wuhłedar: Zmęczenie obrońców, brak rezerw, groźby otoczenia kolejnych miejscowości
W dodatku Wuhłedaru od dwóch lat broni ta sama brygada, mocno już przetrzebiona. Kijów nie wysyła jej posiłków, bo – jak przyznał prezydent Zełenski – na 14 rezerwowych brygad tylko dla czterech starczyło pojazdów i wozów bojowych.
Ale w tym rejonie obwodu donieckiego ukraińska armia ma problem jeszcze w co najmniej czterech miejscach, w których Rosjanie zagrażają otoczeniem broniących się oddziałów. Utknęli oni pod Pokrowskiem, znajdującym się 60 km na północ od Wuhłedaru: w ciągu dwóch tygodni posunęli się tam tylko o ok. dwa kilometry. Obrońcy stwierdzili w tym rejonie zmniejszenie liczby ataków wraz z rozpoczęciem ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim.