Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu

W chwili gdy lider Hezbollahu zapowiada odwet, Izrael nie kryje, że jest coraz bliżej do inwazji na Liban. Od Iranu teraz zależy, czy wojna rozleje się na cały region.

Publikacja: 19.09.2024 18:55

Wystąpienie przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha

Wystąpienie przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha

Foto: PAP/EPA/Wael Hamzeh

Masakra bojowników Hezbollahu nie zakończyła się w wtorek wraz z eksplozją pagerów. Następnego dnia eksplodowały krótkofalówki zabijając 20 osób i raniąc 450. Jest to sprzęt znacznie większy od pagerów i umieszczone tam przez Mosad ładunki były większe. W Libanie zapanowała panika w obawie o bezpieczeństwo cywilnych komórek oraz laptopów. Część bowiem tego sprzętu mogło trafić nie tylko do członków Hezbollahu.

Koń trojański naszych czasów

Zdaniem „New York Timesa” Mosad założył kilka firm, które miały wyprodukować lub spreparować pagery oraz krótkofalówki. Te ostatnie nosiły znak firmowy jednego z japońskich wytwórców, który zapewnia, że nie ma z całą sprawą nic wspólnego. Podobnie jak rzekomy wytwórca pagerów na Węgrzech, które nosiły oznaczenia firmy z Tajwanu. W ocenie „NYT”, Izrael zbudował konia trojańskiego naszych czasów.

Czytaj więcej

Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku

Hezbollah przyznał, że w ciągu dwu dni w wyniku wybuchów zginęło 38 jego członków, a tysiące zostało rannych. Życie straciło także pięcioro dzieci i dwie kobiety. 

Przedstawiciele organizacji zapewniają jednak, że nie osłabiło to ducha walki. – Izrael przekroczył wszystkie czerwone linie. Oznacza to wypowiedzenie wojny – oświadczył w czwartkowym przemówieniu Hasan Nasrallah, przywódca Hezbollahu. W czasie jego wystąpienia nad Bejrutem pojawiły się izraelskie samoloty bojowe wystrzeliwując race. Chwilę wcześniej armia izraelska ostrzelała cele w południowym Libanie.  

Iran w cieniu konfliktu

– Podejmiemy wszystkie konieczne działania, aby zapewnić bezpieczeństwo naszych północnych granic – oświadczył w czwartek na konferencji prasowej Dawid Mercer, rzecznik izraelskiego rządu. Przypomniał, że Hezbollah wystrzelił do tej pory w kierunku Izraela 8 tys. różnego rodzaju pocisków i dronów, w wyniku czego straciło życie 47 obywateli państwa żydowskiego. Ponad 60 tys. zostało ewakuowanych. – Żaden rząd nie może tolerować takiej sytuacji – powiedział rzecznik. 

Jego zdaniem, to Iran ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za obecną sytuację.

Równocześnie w Jerozolimie poinformowano o aresztowaniu 73-letnego Izraelczyka pod zarzutem organizacji zamachu na przedstawicieli najwyższych władz, w tym premiera Beniamina Netanjahu. Miał działać na zlecenie Iranu.  W tym celu  miał zostać dwukrotnie przetransportowany z Turcji do Iranu, gdzie omawiano szczegóły planowanego zamachu. 

Czytaj więcej

Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu

Opcja ostateczna: wyniszczenie fizyczne Hezbollahu

Wraz z informacjami o dalszej koncentracji  izraelskich sił na granicy słowa rzecznika rządu zabrzmiały jak zapowiedź lądowej inwazji na Liban. Izraelscy stratedzy są zdania, że jedynym sposobem na trwałą eliminacje zagrożenia ze strony Hezbollahu i zakończenia wojny na wyniszczenie jest fizyczna likwidacja tej organizacji. – Ciężar wojny przesunął się zdecydowanie na północ – oświadczył Joaw Galant, minister obrony Izraela, zapowiadając nowy jej etap. Nie użył przy tym nazwy Liban.

Na razie Izrael zyskał nieco czasu na przygotowanie się na zapowiadany odwet, gdyż zdziesiątkowany Hezbollah nie jest w stanie odpowiedzieć z całą mocą.

Strefa buforowa w Libanie

Formalnie Izrael nalega w Libanie na egzekwowanie rezolucji ONZ nr 1701 z 2006 roku przewidującej utworzenie strefy zdemilitaryzowanej aż do rzeki Litani – ok. 20–30 kilometrów na północ od granicy izraelsko-libańskiej. Strefa ta powinna być zawsze wolna od Hezbollahu.

Eksperci wojskowi twierdzą  jednak, że rozmieszczenie wojsk izraelskich powinno sięgać znacznie dalej w głąb Libanu. Nie brak w Izraelu opinii ekspertów utrzymujących, że celem inwazji musiałby stać się nawet Bejrut, a przynajmniej strategiczne obiekty, jak np. międzynarodowy port lotniczy. 

Czytaj więcej

Wojna libańska to już tylko kwestia czasu. Kiedy Izrael zaatakuje?

Czy rozwiązaniem konfliktu z Libanem może być rozejm w Gazie  

 Ostatnie wydarzenia w Libanie to niewątpliwie sukces Izraela, który jednak niewiele zmienia, gdyż nie wpłynie na determinację Hezbollahu do przeprowadzenia odwetu. Należy sądzić, że nawet ofensywa na Liban nie doprowadzi do całkowitej eliminacji Hezbollahu – mówi „Rzeczpospolitej” Hugh Lovatt, ekspert European Council on Foreign Relations. Jego zdaniem jedynym środkiem zapobieżenie dalszej eskalacji i otwartej wojny jest zawarcie porozumienia rozejmowego z Hamasem w Strefie Gazy. Tylko to mogłoby doprowadzić do dyplomatycznego przeciwdziałania konfrontacji Hezbollahu z Izraelem. Jednak po ostatnich wydarzeniach w Libanie może już być za późno. 

Tym niemniej zabiega o to nadal dyplomacja amerykańska. „Times of Israel” poinformował w czwartek, że jest zgoda rządu na zawarcie rozejmu pod warunkiem, że wszyscy przetrzymywani jeszcze przez Hamas zakładnicy zostaną natychmiast – a nie stopniowo – uwolnieni, o czym była mowa do tej pory. Wątpliwe, czy zgodzi się na to Hamas. 

Czytaj więcej

Izrael rozszerzył cele wojny w Strefie Gazy

Ostrożni ajatollahowie patrzą na Liban

Nie jest też jasne, jaką strategię w obecnej sytuacji wybierze Iran, protektor i Hamasu, i Hezbollahu. Wbrew zapowiedziom reżim ajatollahów nie zdecydował się na akcję odwetową wobec Izraela zapowiadaną po zorganizowanym ponad miesiąc temu przez Mosad zamachu w Teheranie na Ismaila Haniję, przywódcy Hamasu.

– Ajatollahowie są ostrożni, obawiając się konsekwencji włączenia się do tej fazy konfrontacji Izraela z Hamasem. W końcu mają pewne sukcesy w tworzeniu wspieranych przez Teheran organizacji  militarnych w Jemenie, Iraku, Syrii i Libanie. Obawiają się więc porażki, zwłaszcza gdy po stronie Izraela zaangażują się USA, co mogłoby się skończyć upadkiem reżimu – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Iranie. Jednak jego zdaniem nie sposób przewidzieć, jaka zapadnie ostatecznie decyzja w Teheranie w sprawie pomocy dla Hezbollahu. 

Masakra bojowników Hezbollahu nie zakończyła się w wtorek wraz z eksplozją pagerów. Następnego dnia eksplodowały krótkofalówki zabijając 20 osób i raniąc 450. Jest to sprzęt znacznie większy od pagerów i umieszczone tam przez Mosad ładunki były większe. W Libanie zapanowała panika w obawie o bezpieczeństwo cywilnych komórek oraz laptopów. Część bowiem tego sprzętu mogło trafić nie tylko do członków Hezbollahu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
W całym Libanie wybuchają radiotelefony Hezbollahu. Trzy osoby nie żyją