Kto i po co wzywa w Ukrainie do pokoju

Po rosyjskim ataku na kijowski szpital dziecięcy kilkunastu popularnych blogerów wezwało do zakończenia wojny za wszelką cenę. W ukraińskim internecie i poza nim wybuchły gwałtowne spory.

Publikacja: 14.07.2024 19:12

Koncert na ruinach szpitala dziecięcego w Kijowie

Koncert na ruinach szpitala dziecięcego w Kijowie

Foto: REUTERS/Gleb Garanich

„Niech klown (czyli prezydent Zełenski, wcześniej aktor komediowy – red.) jedzie i dogaduje się o pokoju! (…) Ile to jeszcze może trwać? (…) Nienawidzę władzy z obu stron (frontu)” – napisała blogerka z milionową publicznością w Instagramie Włada Rohowenko.

Spośród nie mniej niż 11 głównie blogerek (ale i blogerów), które po ataku 8 lipca domagały się zakończenia wojny, około połowy ma ponad milion followersów swoich kont w sieciach społecznościowych.

Czytaj więcej

Rosyjski pilot nie wytrzymał. Po ataku na dziecięcy szpital skontaktował się z ukraińskim wywiadem

„Jak te suki zajeb…, tego już nie można wytrzymać. Przestańcie już wreszcie. Mam w d… jak, byle więcej nie umierały dzieci od waszych politycznych zabaw” – pisze z kolei Miła Barajewa (ćwierć miliona followersów). Większość blogerek i blogerów nie przebiera w słowach.

Wezwania „do pokoju” z zaplecza frontu i głębokich tyłów

 „Świat widzi i nic nie robi. Nasz kraj okrada nasza władza. Giną dzieci i ludzie” – pisała „Werba”, czyli Julia Werbynec z Iwano-Frankiwska. Wydawałoby się, że za natychmiastowym zawarciem pokoju mogliby się wypowiadać blogerzy z terenów objętych walkami lub na bliskim zapleczu frontu, najbardziej zagrożonym atakami (jak np. zrobiła to Anna Alchim z Dnipra). Ale nie zrobił tego nikt z najbardziej dotkniętego rosyjskimi bombardowaniami Charkowa, natomiast wystąpiła „Werba” z zachodniej Ukrainy.

„Wasze »nie przebaczymy«, „zwyciężymy«, to wszystko już tak zajeb…, myślę że nie tylko mnie. »Zwyciężymy« – to znaczy kiedy? Gdy już wy najeb… kupę pieniędzy, gdy niczego nie zostanie już z kraju, nie zostanie ludzi, dzieci, wojskowych, nikogo nie będzie” – pisała właśnie Alchim z Dnipra.

W wielu postach przewijał się bowiem wątek korupcji przedstawicieli władz.

Prorosyjscy politycy są „za pokojem"

Ale i politycy dołączyli się do żądań zawarcia pokoju – prorosyjscy.

Czytaj więcej

Konta założone po inwazji na Ukrainę zalały Niemcy i Francję dezinformacją przed wyborami

„Czy potrzebujemy zakończenia wojny? Jednoznacznie! (…) Właśnie zakończenie wojny będzie zwycięstwem” – pisał również w internecie deputowany ukraińskiego parlamentu, wyrzucony z prezydenckiej frakcji Sługa Narodu Artiom Dmytruk za popieranie moskiewskiej Cerkwi w Ukrainie. Podobnie wypowiadał się polityk i biznesmen Wadym Nowynski. Ale on uciekł do Szwajcarii, zagrożony aresztowaniem w Ukrainie za popieranie działalności tej samej Cerkwi.

Czy to prorosyjska konspiracja?

Zaskakująca fala wypowiedzi blogerów wywołała gniewną odpowiedź blogerów, wolontariuszy i polityków z drugiej strony sceny politycznej. Były szef Prawego Sektora w Odessie Serhij Stepanenko napisał wprost o istnieniu „szerokiej zakonspirowanej (choć może nie za bardzo) sieci, które wcale nieprzypadkowo propaguje takie przesłanie (o konieczności zawarcia pokoju z Rosją – red.)” – czyli prorosyjskiej konspiracji.

- Z tego, co wiemy, to niektórzy influencerzy wystąpili w roli „użytecznych idiotów”. Stali się ofiarami akcji zapoczątkowanej przez Rosjan, że wojna może się szybko zakończyć. To są po prostu ludzie niewykształceni, niestety, za to emocjonalni. A inni blogerzy zobaczyli, że pojawił się trend w internecie, więc ruszyli ich śladem – sądzi jednak Andrij Kowalneko z ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji.

Zmęczenie społeczeństwa wojną i odrzucenie kapitulacji

– U znacznej części społeczeństwa widać zmęczenie wojną i gotowość przyjęcia dowolnego wariantu pokoju. Niektórzy blogerzy to czują i próbują odpowiadać na te nastroje. Przy tym inni blogerzy jak i wcześniej piszą o konieczności zemsty za te bombardowania, i to też popiera część społeczeństwa – przekonuje jednak politolog Andrij Zołotarew.

Czytaj więcej

Ukraina chce atakować cele w Rosji bez ograniczeń. "Rosja nie ma ograniczeń"

Socjologowie zaś twierdzą, że po pierwsze wpływ nawet znanych blogerów na podejmowanie przez Ukraińców decyzji politycznych „jest przesadzony”, a po drugie gotowość społeczeństwa do zakończenia wojny wcale nie oznacza przyjęcia dowolnych warunków pokoju.

– Jeśli rok temu na rozmowy (z Rosją) godziło się ok. 30 proc. Ukraińców, to obecnie jest ich trochę ponad 50 proc. Ale jeśli pytamy respondentów, czy Ukraińcy są gotowi do zawarcia pokoju na dowolnych warunkach, przytłaczająca większość odpowiada „nie”. Ukraińcy są elastyczni, gotowi są poprzeć niektóre warianty i scenariusze (pokojowe), ale każdy z nich musi zawierać gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy – wyjaśnia socjolog Anton Hruszećkyj.

„Niech klown (czyli prezydent Zełenski, wcześniej aktor komediowy – red.) jedzie i dogaduje się o pokoju! (…) Ile to jeszcze może trwać? (…) Nienawidzę władzy z obu stron (frontu)” – napisała blogerka z milionową publicznością w Instagramie Włada Rohowenko.

Spośród nie mniej niż 11 głównie blogerek (ale i blogerów), które po ataku 8 lipca domagały się zakończenia wojny, około połowy ma ponad milion followersów swoich kont w sieciach społecznościowych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Politolog z Rosji apeluje o możliwość uderzenia atomowego na kraje NATO
Konflikty zbrojne
USA dadzą zgodę na atakowanie Rosji?
Konflikty zbrojne
Rosja zapowiada, że nie uzna "ultimatum" ws. Ukrainy. "Muszą dostrzec rzeczywistość"
Konflikty zbrojne
Za kulisami wojny w Ukrainie. Czy świat doprowadzi do rozmów pokojowych?
Konflikty zbrojne
Kreml nie dementuje, Teheran zaprzecza. USA oficjalnie oskarżyły Iran o transfer rakiet do Rosji
Konflikty zbrojne
Niespokojna noc w Rosji. Zmasowany atak dronów na Moskwę. Lotniska zawiesiły działanie