„Do dwóch kilometrów szerokości i do półtora kilometra w głąb” – przedstawia rosyjskie Ministerstwo Obrony rezultaty dość niespodziewanego ataku.
Przedstawiciele ukraińskiej armii od niedzieli informowali, że w pobliżu Kupiańska i Kreminnej (na pograniczu obwodów ługańskiego i charkowskiego, w pobliżu rosyjskiej granicy) Rosjanie skoncentrowali do 100 tys. żołnierzy wspartych 900 czołgami. Informacje wywołały niedowierzanie ze względu na wielkość zebranego zgrupowania.
Rosyjska armia zaczynała w zeszłym roku najazd na Ukrainę mając do dyspozycji na froncie ok. 1,2 tys. czołgów, trudno więc uwierzyć, że po półtora roku strat była w stanie zebrać kilkaset maszyn w jednym miejscu.
Czytaj więcej
W rejonie Bachmutu żołnierze ukraińskiej 24. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej mieli zniszczyć rosyjski czołg T-90. Ukraińcy podkreślają, że czołg ten jest wart 3 mln dolarów.
Jednak ukraińscy eksperci wojskowi wskazują, że rejon na zapleczu frontu oraz pobliskie miejscowości w samej Rosji są jednym wielkim obozem szkoleniowym rosyjskiej armii. Na przykład w odległej o 25 km od granicy miejscowości Wałujki (obwód biełgorodzki) wojskowe poligony zostały zbudowane przez najemników Grupy Wagnera jeszcze w 2017-18 roku.