Estoński polityk pojechał do Mariupola. Nie zauważył "uprowadzonych dzieci"

Andres Raid, kandydat na deputowanego z estońskiej prawicowej partii EKRE,wybrał się w podróż do okupowanego przez Rosję Mariupola. Stwierdził, że nie zauważył tam "dowodów" na uprowadzanie ukraińskich dzieci.

Publikacja: 07.04.2023 00:23

Andres Raid

Andres Raid

Foto: Youtube

amk

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 407

Raid mówił o swojej podróży w wywiadzie dla estońskiej stacji radiowej Kuku.

Polityk, wcześniej dziennikarz, twierdzi, że przejechał przez kilka miast obwodu donieckiego i za radą "dobrego kolegi" odwiedził Mariupol, aby zbadać, czy doszło tam do uprowadzenia dzieci.

- Możliwość sprawdzenia tego na miejscu uczyniła jasnym, że  nam  w Estonii mówiono zupełnie coś zupełnie innego. Rzeczywiście wiemy o jednej osobie, która wyjechała przez Estonię gdzieś do Europy, nie wiadomo dokładnie gdzie, ale wyjechała. To samo dotyczy dzieci  - powiedział Raid.

Raid mówi dalej, że z powodu wojny mieszkańcy Ukrainy również wyjeżdżają do Rosji, bo mają tam krewnych, a w obwodzie donieckim "zawsze była przewaga ludności rosyjskojęzycznej".

- I drugie pytanie: dlaczego ktoś z "wyzwolonych terytoriów Ukrainy" miałby gdzieś wyjeżdżać? Wręcz przeciwnie, ci, którzy wyjechali, mogą po prostu wrócić na 'wyzwolone terytorium'" - powiedział estoński polityk, opowiadając dalej o swojej wizycie w szkole, gdzie "dobrze ubrane dzieci uczyły się tańczyć walca na zakończenie nauki".

W dalszej części wywiadu Raid wspomniał również, że otrzymał pięciomiesięczne "pozwolenie" na wjazd do okupowanego przez Rosję obwodu donieckiego i wyraził nadzieję, że w przyszłości takie wyjazdy odbędą również inni estońscy dziennikarze.

Konflikty zbrojne
Doradca Putina: Niewykluczone, że w 2025 Ukraina przestanie istnieć
Konflikty zbrojne
Czy proizraelski Donald Trump doprowadzi do porażki Izraela?
Konflikty zbrojne
Korea Południowa chce repatriować północnokoreańskich żołnierzy schwytanych na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Rosja ponownie nie uchroniła się przed ukraińskimi dronami. Zaatakowano kilka regionów
Konflikty zbrojne
Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy