– Zaczęło się. Już dzisiaj atakują, ale będą zwiększali nacisk – uważa ukraiński analityk wojskowy Ołeh Żdanow.
Wtóruje mu amerykański Institute for the Study of War. Ale jego eksperci uważają, że natarcie zaczęło się tylko w północnej części frontu – od Kreminnej do rosyjskiej granicy. „W ataku biorą udział pułki dwóch rosyjskich dywizji, wspierane przez oddziały desantowe (używane jako zwykła piechota – red.). Sam fakt natarcia świadczy o tym, że na tym odcinku frontu rosyjska armia odzyskała inicjatywę utraconą w sierpniu ubiegłego roku. Ale to, że atak się zaczął, jeszcze nie znaczy, że będzie zwycięski” – sądzą amerykańscy eksperci.
Wszyscy zwracają uwagę na ogromną różnicę w sposobie prowadzenia natarcia przez Rosjan między ubiegłym rokiem a obecnym. Wtedy przez Ukrainę jechały niekończące się kolumny czołgów, dzisiaj do szturmu idzie tylko piechota.
Czytaj więcej
Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy od wybuchu wojny przyjechał osobiście do Brukseli na unijny sz...
– Obecnie rosyjski sztab generalny nie był w stanie zebrać silnego zgrupowania uderzeniowego, które potrafiłoby wklinować się w naszą obronę na jakimś odcinku frontu. (…) Próbują atakować tylko piechotą, praktycznie bez wsparcia broni pancernej, zwiększając tylko ilość szturmujących żołnierzy. Nawet własne pułki przestali nazywać „zmechanizowanymi”, a nazywają po prostu „strzeleckimi” – mówi Żdanow.