Rosja znów dokonała zmasowanego ataku rakietowego na ukraińskie miasta. Ale po raz pierwszy Ukraińcy odpowiedzieli.
„Nasza obrona zestrzeliła 54 rosyjskie pociski (z 69 wystrzelonych – red.) i 11 (irańskich dronów) Szahed” – poinformował w czwartek szef sztabu generalnego, gen. Waleryj Załużny. Jednak te, które przebiły się przez ukraińską obronę, pozbawiły prądu prawie cały Lwów i kilkaset miejscowości zachodniej Ukrainy. Podobnie w Odessie. Rosjanie nieoficjalnie tłumaczą, że atak miał uniemożliwić dostarczanie wojskowej pomocy z Zachodu. Wydaje się jednak, że rosyjski sukces w zachodniej części kraju był przypadkowy.
Czytaj więcej
Zdemontowany pomnik Katarzyny II w Odessie był jedną z wizytówek miasta. Jeszcze w ubiegłym roku składano pod nim kwiaty.
Jednocześnie fragmenty najprawdopodobniej ukraińskiego pocisku przeciwrakietowego spadły w zachodniej Białorusi, niedaleko granicy. Wojskowi z Mińska natychmiast poinformowali, że to oni go zestrzelili, co wydaje się nieprawdą. Raczej był to taki sam przypadkowy incydent, jak w Polsce 15 listopada, tyle że na Białorusi szczątki na szczęście spadły na puste pole.
Wszyscy jednak czekają, w jaki sposób wykorzysta to Aleksander Łukaszenko.