Ukraina chce wspólnego śledztwa. Twierdzi, że ma dowód na "rosyjski ślad"

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksy Daniłow twierdzi, że Kijów jest w posiadaniu dowodów "rosyjskiego śladu" we wtorkowym zdarzeniu w Powodowie na wschodzie Polski.

Publikacja: 16.11.2022 14:00

Ołeksy Daniłow

Ołeksy Daniłow

Foto: Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution 4.0 International license

amk

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 266

Daniłow napisał w mediach społecznościowych, że Ukraina opowiada się za wspólnym śledztwem w sprawie incydentu w Przewodowie, gdzie dwie osoby zginęły w wyniku ataku rakietowego.

W sprawie tego incydentu śledztwo toczą i Polska, i NATO, ale już teraz wiele wskazuje na to, że na terytorium RP spadły szczątki rosyjskiej rakiety, użytej w ramach systemu obrony powietrznej Ukrainy.

O tym, że nie był to intencjonalny atak Rosji, mówili od wczoraj i prezydent Andrzej Duda, i prezydent USA Joe Biden, a także szef NATO Jens Stoltenberg.

Polska wstrzymała się z wnioskiem o uruchomienie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, który umożliwiłby konsultacje w ramach sojuszu, i złoży go tylko wtedy, gdy pojawią się dowody lub poszlaki, że rakieta, która zbiła dwóch Polaków, została wystrzelona przez Rosję.

Czytaj więcej

Polska nie złoży dziś wniosku o uruchomienie art. 4. Czeka na dowody

Tymczasem Ołeksy Daniłow napisał w mediach społecznościowych, że Ukraina chce wspólnego zbadania incydentu.

"Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy" - napisał ukraiński polityk.

"Oczekujemy od naszych partnerów informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że jest to pocisk obrony przeciwlotniczej" - dodał Daniłow. 

Konflikty zbrojne
Doradca Putina: Niewykluczone, że w 2025 Ukraina przestanie istnieć
Konflikty zbrojne
Czy proizraelski Donald Trump doprowadzi do porażki Izraela?
Konflikty zbrojne
Korea Południowa chce repatriować północnokoreańskich żołnierzy schwytanych na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Rosja ponownie nie uchroniła się przed ukraińskimi dronami. Zaatakowano kilka regionów
Konflikty zbrojne
Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy