Rosjanie strzelają do siebie

Władimir Putin przyznał, że pierwsi zmobilizowani są już na froncie. Inni nie zdążyli dojechać, bo zabili ich koledzy.

Publikacja: 17.10.2022 03:00

Rosjanie strzelają do siebie

Foto: AFP

– Putin powiedział, że mobilizacja, jaką zarządził, zamieniła się w całkowity bałagan, bowiem nie wydał rozkazów o elementarnym jej przygotowaniu. Ale jednak stopień chaosu, jaki osiągnęła, jest trochę dziwaczny – podsumował szwedzki znawca Rosji, profesor Anders Aslund.

Rosyjski prezydent ujawnił, że do wojska powołano już 222 tysiące osób z zaplanowanych 300 tysięcy. Pozostałych będą wzywać jeszcze przez dwa tygodnie. Spośród zmobilizowanych – jak poinformował Putin – 16 tysięcy znajduje się już na pierwszej linii frontu. Szkolenie poborowych trwa jedynie 10–25 dni.

Czytaj więcej

Ukraińskie wojsko: Ostatnio Rosjanie tracą na Ukrainie 400 żołnierzy dziennie

– Pierwszego dnia, jak przyjechaliśmy, jeszcze ani razu nie strzelaliśmy, od razu do grupy szturmowej – jak mięso armatnie. Posłali nas z dwoma ręcznymi granatnikami, szedłem i czytałem po drodze instrukcje, jak się nimi posługiwać – cytowała BBC telefoniczną rozmowę przechwyconą przez ukraiński wywiad jednego ze świeżo upieczonych żołnierzy z kolegą.

Ukraińscy żołnierze zaś zarówno na wschodnim odcinku frontu (w obwodzie ługańskim), jak i zachodnim (okolice Chersonia) informują o zabitych i wziętych do niewoli rosyjskich żołnierzach z mobilizacji. Niektórzy zdążyli powojować tylko trzy dni. – Kazali nam siedzieć w okopach. Cały czas ostrzeliwała nas ukraińska artyleria. Potem przyszedł deszcz i w zalanych okopach nie można było się chować od ostrzału – mówił jeden z jeńców.

Nim jednak znajdą się na froncie, poborowi giną w jednostkach, do których wysłano ich na szkolenie. Część zmarła w okolicznościach na tyle tajemniczych, że rodziny podejrzewają, iż zostali zamordowani: albo przez innych żołnierzy, albo przez przełożonych.

Jeszcze inny problem ujawnił się na poligonie w Wałujkach (tuż koło ukraińskiej granicy) w pobliżu Biełgorodu. Dwóch poborowych, prawdopodobnie obywateli jednego z państw Azji Środkowej (najpewniej Tadżykistanu), na strzelnicy otworzyło ogień do innych żołnierzy. Według oficjalnych danych zastrzelili 11 żołnierzy, nim ich samych zabił obecny tam oficer. Ale z nieoficjalnych świadectw wynika, że śmierć mogło ponieść do 22 żołnierzy. Przypuszczalnie obaj Tadżycy stali się obiektem drwin i prześladowań ze strony rosyjskich żołnierzy, na co odpowiedzieli ogniem.

Moskiewskie władze nawet nie starają się wyjaśnić, w jaki sposób obywatele środowoazjatyckiego państwa w ogóle znaleźli się w rosyjskiej armii. Już wcześniej było wiadomo, że w samej Moskwie trwa nabór „ochotników” spośród emigrantów zarobkowych, którym w zamian obiecywano obywatelstwo. Proceder był na tyle powszechny, że na przykład władze Uzbekistanu na wszystkich lotniskach i lądowych przejściach granicznych umieściły ostrzeżenia przeciw wstępowaniu do rosyjskiej armii, grożąc odpowiedzialnością karną.

Obecnie nie wiadomo, ilu takich „ochotników” udało się zwerbować do armii. Na pewno natomiast większość z nich albo słabo zna język rosyjski, albo wcale.

IMM, Raport NOM, marzec 2025

"Rzeczpospolita" najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce

Czytaj u źródła
Konflikty zbrojne
Władimir Putin: Nie było potrzeby użycia broni jądrowej na Ukrainie. Mam nadzieję, że tak zostanie
Konflikty zbrojne
Izrael wzywa dziesiątki tysięcy rezerwistów przed kolejną ofensywą w Gazie
Konflikty zbrojne
„Pierwszy raz w historii”. Rosyjski samolot zestrzelony przez ukraiński dron
Konflikty zbrojne
Rosja ogłosiła, że tworzy „pas bezpieczeństwa” na terytorium Ukrainy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Konflikty zbrojne
Statek z pomocą humanitarną dla Gazy ostrzelany u wybrzeży Malty. Nadał sygnał SOS
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne