Ławrow w swoim artykule usiłuje przekonać, że krwawe wydarzenia, jakie rozegrały się w Buczy, Mariupolu, Kramatorsku czy Krzemieńczuku są w w rzeczywistości "inscenizacjami", przygotowanymi przez reżim w Kijowie i państwa Zachodu, ze wskazaniem na Stany Zjednoczone.
"To jest cały sens algorytmu zachodniej polityki: spreparować fałszerstwo informacyjne, napompować je do rozmiarów powszechnej katastrofy w ciągu kilku dni, blokując dostęp opinii publicznej do alternatywnych informacji i ocen, a kiedy mimo wszystko fakty wyjdą na jaw, są one po prostu zignorowane, w najlepszym razie - wspomniane na dalekich stronach informacyjnych drobnym drukiem" - pisze Ławrow.
Według szefa rosyjskiej dyplomacji, w kontekście historycznym kryzys ukraiński jawi się jak „wielka gra” według scenariusza, który kiedyś promował Zbigniew Brzeziński.
Czytaj więcej
Szef MSZ Rosji, Siergiej Ławrow, w czasie konferencji prasowej po spotkaniu z szefem MSZ Białorusi, Władimirem Makiejem, oświadczył, że żelazna kurtyna między Rosją i Zachodem "już zapada".
"Mówienie o dobrych stosunkach, o gotowości Zachodu do uwzględnienia praw i interesów Rosjan, którzy znaleźli się po rozpadzie ZSRR na niepodległej Ukrainie i innych krajach postsowieckich, okazały się niczym innym jak inscenizacją" - pisze Ławrow, i twierdzi, że już na początku XXI wieku Stany Zjednoczone i UE zaczęły domagać się, aby Kijów określił, czy jest z Zachodem, czy z Rosją".