Łukasiewicz, pułkownik rezerwy, mówił w "Kropce nad i", że zapowiadana ofensywa na Donbas, która zdaniem Ukraińców już się zaczęła, jest "bitwą dwóch dysproporcji: Ukrainy, która dysponuje bitnymi, wyszkolonymi i chętnymi do walki, ale nie ma broni, z Rosją, która może sięgać do magazynów jeszcze z czasów Armii Czerwonej, ale brak jej ludzi.
Zdaniem pułkownika Putin mógłby zasilić szeregi wojska poprzez ogłoszenie stanu wojennego albo powszechny pobór, ale oznaczałoby to zmianę "wojskowej operacji specjalnej" w regularną wojnę. A to, zdaniem Łukasiewicza, oznaczałoby, że Putin musiałby myśleć "nie tylko o zdobywaniu Donbasu" i ten krok byłby dla niego "bardzo ryzykowny".