W czwartek nad ranem Władimir Putin zwrócił się z orędziem do narodu, w którym zapowiedział „specjalną operację wojskową", która ma doprowadzić do „neutralizacji i rozbrojenia" Ukrainy, ale nie jej okupacji. Ostrzegł jednocześnie, aby nikt z zewnątrz nie mieszał się do tych działań, bo spadnie na niego uderzenie, „jakiego nie znała historia". To było najwyraźniej odniesienie do możliwości użycia przez Kreml arsenału atomowego.
Gdy rosyjski przywódca kończył przemówienie, w Kijowie słychać było pierwsze wybuchy. Uderzono w międzynarodowe lotnisko w Boryspolu, przy którym znajduje się też baza lotnictwa wojskowego. Bardzo szybko okazało się, że to część znacznie szerszej operacji, której celem jest neutralizacja ukraińskich sił powietrznych i obrony przeciwlotniczej. Podobne eksplozje słyszano także m.in. w Charkowie, Mariupolu na wschodzie kraju, ale też w Odessie i Chersonie na południu oraz w Łucku i Iwano-Frankowsku na zachodzie. To sygnał, że Putin rozpoczął operację, której celem jest zajęcie całego kraju, a nie tylko pozostającej jeszcze poza kontrolą Moskwy części obwodów donieckiego i ługańskiego. – Nie, to nie jest rosyjska inwazja wyłącznie wschodu Ukrainy, ale ofensywa na pełną skalę z różnych kierunków – podkreślił szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba.
Czytaj więcej
Świat, choć niecały, potępił rosyjską inwazję na Ukrainę. Czy za tym pójdą sankcje, które osłabią reżim Putina?
Rosja starannie przygotowała się do tej części operacji. Przy ukraińskich granicach rozmieściła nie tylko baterie rakiet manewrujących, ale też najnowocześniejszą broń przeciwlotniczą S-400, a także rakiety Iskander. Ukraina, która ostatnie kilkanaście lat wykorzystała przede wszystkim na wzmocnienie armii lądowej w Donbasie, ma bardzo ograniczone środki utrzymania kontroli nad przestrzenią powietrzną.
Rosjanie już po paru godzinach ogłosili, że doprowadzili do „neutralizacji" ukraińskiej obrony lotniczej. W ramach nasilającej się wojny informacyjnej dowodzili też, że ukraińscy żołnierze masowo się poddają, a tym, którzy złożą broń, nie grozi atak ze strony Rosji. Jednak Kułeba temu zaprzeczył. – Ukraińska obrona przeciwlotnicza nie padła. Armia stawia opór. Ukraina stoi dwiema nogami na ziemi i nadal się broni – napisał na Twitterze.