„Tylko nie mów nikomu”, przejmujący film dokumentalny Tomasza Sekielskiego, wstrząsnął Polakami. W niespełna 24 godziny obraz miał ponad 2,3 miliona wyświetleń na kanale YouTube. A pamiętajmy, że jedno wyświetlenie nie równa się obejrzeniu filmu przez jedną osobę - obraz pewnie często oglądały kilkuosobowe rodziny. I zapewne oglądać będą kolejne, a film stanie się wyrzutem sumienia Kościoła katolickiego. Kolejnym.
Przez lata bowiem pojawiało się wystarczająco dużo dowodów na to, że część duchownych ma nie tylko problem z celibatem, nie jest im obcy homoseksualizm, który publicznie krytykują, ale również nie stronią od potwornej zbrodni, jaką jest seksualne wykorzystywanie dzieci. Część księży nie miała skrupułów z wykorzystaniem swojej uprzywilejowanej pozycji, do zamiatania przypadków pedofilii pod dywan. Statystyczny zwyrodnialec-pedofil ponosił karę ciężkiego więzienia za popełnione przestępstwo. Zwyrodnialcy w sutannach zbyt często pozostawali bezkarni. Zdarzały się przypadki, że i księża byli skazywani na karę więzienia, ale zbyt często wina pozostawała bez kary. Właśnie przez przemilczenie i przyzwolenie ze strony najwyższych hierarchów. I o tym m.in. jest film Tomasza Sekielskiego. Odwagą wykazały się ofiary księży pedofilii, przed kamerą opowiadające o swoim cierpieniu. Zabrakło jej duchownym, którzy solidarnie odmówili udziału w filmie Sekielskiego.
Zbrodnią byłoby uogólnianie i czynienie z Kościoła siedliska zła, mimo że np. obecnie rządzący, na podstawie pojedynczych przypadków, dezawuują cały system sądowniczy w Polsce. W każdej grupie zawodowej zdarzają się czarne owce. Ale Kościół katolicki jest szczególną grupą zawodową. Ci, którzy nauczają, osądzają, karzą i zadają pokutę w imieniu Najwyższego, najpierw powinni zacząć od siebie.
Byłoby również źle, gdyby teraz politycy zaczęli grać politycznie kartą pedofilii w Kościele. Nikt przyzwoity nie może bronić księży pedofilów i tych, którzy pomagali im bezkarnie funkcjonować. Nikt przyzwoity nie może też z obrazu Sekielskiego czynić ataku na Kościół. Trzeba dużo złej woli, graniczącej z politycznym cynizmem, żeby sądzić, iż „Tylko nie mów nikomu” jest filmem uderzającym we wspólnotę chrześcijan.
Film Sekielskiego może być dla Kościoła kolejną szansą. Szansą na samooczyszczenie. Tym bardziej, że Kościół to nie tylko, brutalnie rzecz ujmując, personel w sutannach, ale również my, wierzący. Wspólnota. Problemy Kościoła to nasze problemy. I dlatego dla każdego człowieka Kościoła film „Tylko nie mów nikomu” powinien być pozycją obowiązkową. Wszak błędy Kościoła to nasze błędy. Przyzwolenie Kościoła na pedofilię to nasze przyzwolenie. Milczenie Kościoła w sprawie pedofilii to nasze milczenie. Zamiatanie pod dywan to nasze zamiatanie. To też nasze grzechy, nasze przemilczenia, przechodzenie do porządku dziennego, zapominanie, brak wyegzekwowania konsekwencji. Dość! Kolejnych otrzeźwień nie trzeba. Choć pewnie będzie ich wiele.