W jednej z piosenek Georges’a Brassensa usłyszeć można refren pasujący do obecnej kampanii wyborczej: „ponieśmy za ideę śmierć. Śmierć tak, ale nie zaraz”. Prezentowane programy partyjne pełne są pomysłów dalekich od klasycznych ideologii. To próba odpowiedzi na oczekiwania obywateli, którzy zgodnym chórem deklarują w sondażach, że spory ideowe nie są dla nich ważne. „Sztandarów łopot to już dla nich tylko hałas” – śpiewa dalej Brassens. I trudno się oprzeć wrażeniu, że Polacy chętnie by taką piosenkę 13 października zanucili. Ale czy politykę da się robić kompletnie bez idei? Bez określenia, kim się jest i po co zawraca się głowę wyborcom?