Zuzanna Dąbrowska: Wirus i polityczne lekarstwo

Koronawirus wkroczył z impetem w kampanię prezydencką. Być może polska polityka go pokona?

Publikacja: 01.03.2020 21:00

Zuzanna Dąbrowska: Wirus i polityczne lekarstwo

Foto: AdobeStock/ anankkml

Teorie spiskowe królowały przez cały ubiegły tydzień. Nie ma w Polsce koronawirusa? Niemożliwe. Rząd na pewno ukrywa rozpoznane przypadki. Media społecznościowe aż puchły od przypuszczeń, że wystąpienia ministra zdrowia należy się spodziewać w sobotę rano. Dlaczego? Bo to dzień konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i nic tak nie przykryje medialnie tego wydarzenia, jak widmo śmiertelnego wirusa. Opozycja domagała się informacji, rząd oburzał się na „granie wirusem”. Niektórzy podawali nawet godzinę konferencji prasowej: miała to być 11.30, tuż przed wystąpieniem kandydatki KO.

Spiskowa prewencja zadziałała znakomicie. Koronawirus nadal był nieobecny. Konferencji rządu nie było, pierwszy przypadek nie został ogłoszony.

Przeczytaj też: Marszałek Senatu: Powtórka VAR pokazała, że dotknąłem dozownika

Wydawało się, że sytuacja jest opanowana i władza może dalej zapewniać, że jesteśmy świetnie przygotowani i wszystko jest pod kontrolą. Ale właśnie w sobotę w sieci pojawił się dowód, że jest odwrotnie.

Pacjentka szpitala w Krotoszynie Anna Morawska nagrała przejmujące świadectwo tego, co się dzieje z osobami, które mają objawy koronawirusa i trafiają do publicznej służby zdrowia.

Od wtorku Morawska była zamknięta wraz z mamą w szpitalnej izolatce, w placówce bez oddziału zakaźnego. Nie została przyjęta przez szpital wyspecjalizowany i do soboty nie otrzymała (ani ona, ani krotoszyńscy lekarze) wyników testu na obecność wirusa. Lekarze sami podejmowali decyzje o objawowym leczeniu pacjentki, która w izbie przyjęć pojawiła się z gorączką i silnym bólem mięśni. Zarówno pacjentka, jak i szpital nie uzyskali żadnej pomocy od systemu. Próbki pobierały osoby nieprzeszkolone, bo takich w szpitalu nie było.

Dzięki opublikowaniu nagrania prawie natychmiast nadesłano wyniki pacjentki – negatywne na obecność koronawirusa. Mam nadzieję, że inni pacjenci nie będą musieli czekać równie długo i szukać pomocy w internecie. Bo na razie się okazuje, że Polska odkryła jedyną na świecie, polityczną metodę powstrzymania koronawirusa: kampanię wyborczą. Chyba jednak niezupełnie skuteczną.

Teorie spiskowe królowały przez cały ubiegły tydzień. Nie ma w Polsce koronawirusa? Niemożliwe. Rząd na pewno ukrywa rozpoznane przypadki. Media społecznościowe aż puchły od przypuszczeń, że wystąpienia ministra zdrowia należy się spodziewać w sobotę rano. Dlaczego? Bo to dzień konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i nic tak nie przykryje medialnie tego wydarzenia, jak widmo śmiertelnego wirusa. Opozycja domagała się informacji, rząd oburzał się na „granie wirusem”. Niektórzy podawali nawet godzinę konferencji prasowej: miała to być 11.30, tuż przed wystąpieniem kandydatki KO.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich