Politykę, zarządzanie i wojskowość łączy m.in. jeden przykry obowiązek – wymyślania tak zwanych exit strategies. Znacznie trudniej, niż wpakować się w tarapaty, jest znaleźć sposób, jak z nich wyjść. Koronawirusa do Polski nikt nie zapraszał, ale dziś naszym wspólnym zadaniem jest znaleźć sposoby powolnego odmrażania państwa i gospodarki, szacowania strat i ewentualnego przeciwdziałania konsekwencjom kryzysu w najbardziej dotkniętych branżach, które bez pomocy nie będą w stanie przetrwać. Ale jak piszą dziś w „Rzeczpospolitej” Andrzej Stec i Tomasz Pietryga, umożliwienie przedsiębiorcom uruchamiania swoich biznesów, pozwolenie im zarabiać i płacić pracownikom jest znacznie tańsze i ekonomicznie bardziej efektywne niż finansowanie nawet najlepiej przemyślanych tarczy antykryzysowych. Aczkolwiek jedno oczywiście nie wyklucza drugiego.
Odmrażanie gospodarki jest ważne dla nas wszystkich i nie powinno stać się przedmiotem politycznych rozgrywek. Idealnie by było, gdyby długotrwały marsz ku gospodarczej normalności przebiegał w ramach politycznej zgody. Wymagałoby to jednak poświęceń ze strony zarówno rządu, jak i opozycji. Rząd musiałby na moment dać sobie spokój z tą nieznośną propagandą sukcesu, którą serwuje nam na co dzień. Czasy Gierka odeszły do przeszłości, choć we wtorek nie wiedziałem, czy w telewizji oglądam „uroczystość rozładunku” na Okęciu (tak nazwało to Ministerstwo Aktywów Państwowych) posowieckiego samolotu transportowego przywożącego sprzęt z Chin, czy też grupę historyczną rekonstruującą gospodarską wizytę towarzysza Edwarda u przodowników w zakładzie pracy.
Rząd przekonuje, że wszystko robi najlepiej, że Polska ma szczęście, że to dziś on jest u sterów, a jeśli coś się nie udaje, to winę ponosi opozycja. To świetna strategia na polityczny konflikt, ale nie na wspólną walkę z kryzysem, która wymaga dialogu i konsensusu. Z drugiej strony opozycja powinna porzucić totalne czarnowidztwo. W tym tygodniu krytykowała rząd nawet za podjęcie decyzji o wycofaniu się ze sprzedaży niemieckiego Condora. To wilcze prawo opozycji, by krytykować rząd i czuć schadenfreude, ale akurat w tej sytuacji nabycie niemieckiej linii byłoby politycznym szaleństwem i ekonomiczną zbrodnią.
Warto więc, by zarówno rządzący, jak i opozycja zrobili krok w tył i porozumieli się co do strategii walki z kryzysem.