Igor Janke: Nie bójmy się prywatyzacji szpitali

Przy okazji dyskusji o prywatyzacji szpitali przelewa się morze hipokryzji. Opowieści o tym, że po przejęciu szpitali przez prywatnych właścicieli leczyć się w nich będą tylko posiadacze złotych kart kredytowych, są kłamstwem.

Publikacja: 19.10.2008 21:23

Tak by się stało, gdybyśmy: uznali, że w Polsce ma być tylko medycyna prywatna, zlikwidowali Ministerstwo Zdrowia, przestali zbierać składki zdrowotne, a państwo przestałoby do służby zdrowia dopłacać. Ale o tym nikt nie mówi. W każdym razie w Polsce.

Jak dotąd jest tak, że mamy wiele źle zarządzanych szpitali, gdzie pieniądze wyciekają tysiącami dziur, gdzie niszczeje ogromny majątek, stoją niewykorzystane w pełni budynki z niepotrzebnym sprzętem, a brakuje tego, co naprawdę jest niezbędne. To rzeczywistość, jaką znamy z setek tysięcy państwowych przedsiębiorstw, które jeszcze do niedawna funkcjonowały w Polsce. Dziś wiele firm jest prywatnych i nieźle sobie radzi.

W reformie służby zdrowia nie chodzi o to, by nagle ją całkowicie urynkowić, ale by wprowadzić do niej bardziej racjonalne zasady. Nie ma powodu, by tak wiele szpitali było w państwowych rękach. Prywatne firmy mogą w bardziej efektywny sposób wykorzystywać zadania zlecone im przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Także skomplikowane operacje przy użyciu drogiego sprzętu. Bo to NFZ ma zlecać wykonywanie usług medycznych – tanich i drogich, prostych i skomplikowanych. A usługodawca – szpital – za pieniądze (nie z karty kredytowej chorego, ale z NFZ) ma wykonać usługę. Prywatny usługodawca będzie zabiegał o zlecenie i starał się je wykonać jak najlepiej. Przeciwnicy zaraz dodadzą zapewne: i taniej, bo będzie oszczędzał na pacjentach oraz zabiegach. Jeśli zlecenie zostanie precyzyjnie opisane, nie będzie takiej obawy.

Przeciwnikom prywatyzacji warto zadać proste pytanie: jeśli w dwóch ośrodkach zdrowia czy dwóch szpitalach moglibyście otrzymać tę samą usługę zdrowotną za pieniądze z NFZ, to do jakiej placówki pójdziecie ze swoim problemem: państwowej czy prywatnej?

I jeszcze jedno – nie oszukujmy się, że nie chodzi o prywatyzację. Tak, chodzi o prywatyzację. Bo prywatyzacja to najbardziej rozsądne rozwiązanie. Dla wszystkich pacjentów.

[ramka]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/19/nie-bojmy-sie-prywatyzacji-szpitali/]blogu[/link][/ramka]

Tak by się stało, gdybyśmy: uznali, że w Polsce ma być tylko medycyna prywatna, zlikwidowali Ministerstwo Zdrowia, przestali zbierać składki zdrowotne, a państwo przestałoby do służby zdrowia dopłacać. Ale o tym nikt nie mówi. W każdym razie w Polsce.

Jak dotąd jest tak, że mamy wiele źle zarządzanych szpitali, gdzie pieniądze wyciekają tysiącami dziur, gdzie niszczeje ogromny majątek, stoją niewykorzystane w pełni budynki z niepotrzebnym sprzętem, a brakuje tego, co naprawdę jest niezbędne. To rzeczywistość, jaką znamy z setek tysięcy państwowych przedsiębiorstw, które jeszcze do niedawna funkcjonowały w Polsce. Dziś wiele firm jest prywatnych i nieźle sobie radzi.

Komentarze
Tomasz Pietryga: Reparacje? Spokojny sen Friedricha Merza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Papież Leon XIV – nadzieja dla świata, szansa dla Kościoła
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada zwycięstwa w Moskwie. Jak Putin otumanił Rosjan
Komentarze
Michał Kolanko: Stanowski u Trzaskowskiego, czyli warto rozmawiać
Komentarze
Bogusław Chrabota: Leon XIV i Donald Trump, jaka będzie ich relacja?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem