Andrzej Łomanowski: Z podręcznika rosyjskich manipulacji. Jak Moskwa mieszała w wyborach w Mołdawii

Rosja ingerowała w niedzielne głosowania w Mołdawii – wybory prezydenckie i referendum w sprawie dołączenia do Unii Europejskiej. Czy to coś jej dało?

Publikacja: 22.10.2024 17:49

W wyborach w Mołdawii 10 kandydatów było przeciw prezydent Mai Sandu

W wyborach w Mołdawii 10 kandydatów było przeciw prezydent Mai Sandu

Foto: AFP

Od ponad ćwierć wieku Moskwa doskonali metody ingerencji w procesy wyborcze: najpierw u siebie, a potem u innych. Rosyjscy „technolodzy polityczni” doszli już do takiego mistrzostwa, że czują się na siłach próbować zmieniać preferencje wyborców nawet w sytuacjach wydawałoby się nie do wygrania (na szczęście nie zawsze im wychodzi).

Przykładem była właśnie Mołdawia. Na scenie politycznej dominowała prezydent Maia Sandu, a w świadomości społecznej – chęć dołączenia do UE. Tak wykazywały sondaże przedwyborcze.

Czytaj więcej

Wybory w Mołdawii i Gruzji. Putin walczy o swoje byłe imperium

Fałszywi kandydaci w wyborach nie muszą wcale wygrać. Rosja korzysta, nawet jeśli zdobywają 1 proc. głosów

Główne zadanie Rosjan polegało na naruszeniu tej jedności i dominacji Sandu. W samej Rosji wielokrotnie już wypróbowano w takich sytuacjach wprowadzenie tzw. kandydata technicznego. Po zbadaniu, z jakich grup społecznych składa się elektorat naszego przeciwnika, opłacamy kandydata (kandydatów), który swoim programem i działaniami próbuje odebrać mu część audytorium. Kandydat jest „techniczny” (uwspółcześniając – fake’owy), gdyż jego celem nie jest wygranie wyborów, lecz zmniejszenie liczby głosów oddanych na naszego przeciwnika.

Czytaj więcej

Wybory, które będą punktem zwrotnym w historii Mołdawii

W Mołdawii mieliśmy aż dziesięciu kandydatów przeciw pani Sandu – część z nich bez wątpienia była „techniczna”, bo zdobywając choćby tylko jednoprocentowe poparcie, osłabiali niechętną Rosji faworytkę. Oczywiście, większość kandydowała napędzana własną ambicją polityczną. Podobnie było np. w ukraińskich wyborach w 2010 roku (które przegrał prezydent Wiktor Juszczenko), a w których startowało aż 17 kandydatów. Gros stanowili mniej lub bardziej znani politycy, ale około jednej trzeciej było jednak „technicznych”.

Dlaczego w Mołdawii osłabło poparcie dla Unii Europejskiej? To nie ingerencje Rosji stoją za tym w największym stopniu

Zadaniem fake’owych kandydatów jest też wywołanie poczucia chaosu wśród wyborców, zachwianie ich sympatiami politycznymi. Atakują głównego faworyta, ale też siebie nawzajem, napełniając przestrzeń wrzaskiem i wzajemnymi oskarżeniami.

Dlaczego kremlowskich wybrańców może być kilku? Jeśli wcześniejsze sondaże nie wskazują jednoznacznie, który jest najbardziej wartościowy, to „zarządcy” obserwują ich w trakcie kampanii wyborczej i dopiero wtedy zapada ostateczna decyzja, na którego mocniej postawić.

Czytaj więcej

Amerykański wywiad: Kreml miesza w wyborach na całym świecie

Zdając sobie sprawę z takich brudnych moskiewskich chwytów, nie należy jednak myśleć, że zawsze są skuteczne. Nawet w samej Rosji nie dawały one 100-procentowej gwarancji sukcesu (dopóki były tam normalne wybory).

W Mołdawii zaś zmniejszenie liczby osób głosujących na panią Sandu czy za przyłączeniem się do UE spowodowane była przede wszystkim niezbyt dobrą sytuacją gospodarczą i tak biednego kraju oraz niemiłymi wspomnieniami o popieranych wcześniej przez Brukselę osobnikach, którzy okazali się zwykłymi oszustami. To głównie wpłynęło na wynik głosowań.

Od ponad ćwierć wieku Moskwa doskonali metody ingerencji w procesy wyborcze: najpierw u siebie, a potem u innych. Rosyjscy „technolodzy polityczni” doszli już do takiego mistrzostwa, że czują się na siłach próbować zmieniać preferencje wyborców nawet w sytuacjach wydawałoby się nie do wygrania (na szczęście nie zawsze im wychodzi).

Przykładem była właśnie Mołdawia. Na scenie politycznej dominowała prezydent Maia Sandu, a w świadomości społecznej – chęć dołączenia do UE. Tak wykazywały sondaże przedwyborcze.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Według Krzysztofa Brejzy to służby przeprowadziły wybory. Pora powiedzieć „sprawdzam”
Cykl Partnerski
Brudna energia: kula u nogi
Komentarze
Wybory w Mołdawii i Gruzji. Putin walczy o swoje byłe imperium
Komentarze
Estera Flieger: „Oceania” płynie dalej. Czy rząd weźmie naukowców do szalupy?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Jak długo PSL i Lewica mogą wytrzymać w jednym rządzie?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Zamknąć „800+”. Czas na nowe programy