Michał Szułdrzyński: PiS popłynął na powodzi. Odwołanie kongresu ujawnia chaos w partii Kaczyńskiego

Decyzja o odwołaniu kongresu PiS w Przysusze to próba ukrycia wewnętrznych problemów. Politycy Prawa i Sprawiedliwości przy okazji powodzi przypominają trochę histeryka, który biega po podwórku i krzyczy „powódź, powódź”. Ani to konstruktywna opozycja, ani wsparcie dla poszkodowanych.

Publikacja: 26.09.2024 12:19

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Podjęcie decyzji o przeniesieniu kongresu Prawa i Sprawiedliwości – który początkowo miał się odbyć w sobotę 28 września w Przysusze – pokazuje, jak bardzo pogubiona jest największa partia opozycyjna.

PiS boi się powtórzyć wizerunkową katastrofę z początku powodzi

Z jednej strony decyzja jest wynikiem refleksji nad tym, jak wypadła manifestacja zorganizowana przez PiS w sobotę 14 września pod gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński opowiadał wówczas o więźniach politycznych „reżymu” Tuska, porównywał wychudzonego księdza Michała O., trzymanego w areszcie, do dobrze odżywionego rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowa, którego po wymianie więźniów między Zachodem a Rosją na lotnisku w Moskwie fetował sam Władimir Putin. Kaczyński sugerował więc – stawiając kropkę nad i – że Tusk lepiej traktuje w aresztach rosyjskich szpiegów niż księży katolickich. Do tego dołożył opowieść o pacyfikacji Polaków i Kościoła przez Tuska po to, by potem oddać Polskę Niemcom.

PiS przypomina jakąś rozhisteryzowaną osobę, która podczas powodzi, zamiast pomóc albo zamiast się ewakuować, biega w kółko i krzyczy „powódź, powódź”, w ten sposób tylko dając świadectwo swojej niemocy 

W przemówieniu Kaczyńskiego nie zabrakło więc stałego repertuaru argumentów, których używa po przegranych wyborach z 15 października 2023 r. Tyle tylko, że manifestacja 14 września pokazała, jak bardzo PiS zabrakło refleksu. Podczas gdy na Dolnym Śląsku trwały już intensywne opady, kiedy od kilku dni służby ostrzegały przed powodzią i już nawet Donald Tusk przeniósł się do Wrocławia, by koordynować sztaby kryzysowe, PiS usiłował przekonać Polaków, że najważniejszym tematem jest istnienie więźniów politycznych i plan podporządkowania Polski Berlinowi. Na dodatek manifestacja pod budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości miała miejsce dwa dni po tym, jak jeden z najbardziej rozpoznawalnych polityków PiS Ryszard Czarnecki dostał zarzuty korupcyjne – choć oczywiście w myśl litery i ducha prawa jest osobą niewinną, aż do prawomocnego wyroku. To wszystko pokazywało, że PiS stracił elementarny słuch społeczny.

Jarosław Kaczyński wciąż nie wie, czym ma być PiS jako opozycja

To oczywiste, że będąc w opozycji, PiS nie mógł wykazać sprawczości. Brakowało jednak wyczucia. Raz huraganowo atakował rząd, innym razem wzywał do współpracy na rzecz powodzian. Teraz politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że rząd celowo zaniża liczbę ofiar powodzi, tak delikatną kwestię jak ludzkie życie czyniąc przedmiotem politycznej wojny.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Na prawicy powódź zmiotła umiar i rozsądek. Kto zabierze politykom PiS telefony?

W obliczu tego wszystkiego PiS przypomina jakąś rozhisteryzowaną osobę, która podczas powodzi, zamiast pomóc albo zamiast się ewakuować, biega w kółko i krzyczy „powódź, powódź”, w ten sposób tylko dając świadectwo swojej niemocy. Przez to nie pokazuje się ani jako konstruktywna opozycja, ani jako siła polityczna, która ma sprawczość i jest w stanie pomóc poszkodowanym. Gdy PiS miał do dyspozycji państwo, służby i cały aparat rządowy, mógł reagować. Gdy jednak znalazł się w opozycji, brakuje mu pomysłów. Nie tylko na to, co robić w przypadku powodzi, ale nawet na to, jaką partią być. W efekcie cała dotychczasowa wizja ugrupowania spłynęła wraz z falą kulminacyjną na Odrze.

To zaś wiąże się z innym problemem Jarosława Kaczyńskiego. Według „Newsweeka” prezes PiS miał w ostatniej chwili zmienić zdanie co do nowego kształtu władz partii, który miał zostać zaprezentowany w sobotę. PiS nie potrafi wymyślić się na nowo w sytuacji popowodziowej, gdy dotychczasowe tematy polityczne zostaną zepchnięte na dalszy plan. A prezes nie potrafi zdecydować, jak zarządzana powinna być jego partia.

Dlatego odwołanie kongresu w Przysusze z powodu powodzi wydaje się wygodną ucieczką z tej nieciekawej sytuacji. Nie zmienia jednak faktu, że Jarosław Kaczyński i PiS są całkiem pogubieni.

Podjęcie decyzji o przeniesieniu kongresu Prawa i Sprawiedliwości – który początkowo miał się odbyć w sobotę 28 września w Przysusze – pokazuje, jak bardzo pogubiona jest największa partia opozycyjna.

PiS boi się powtórzyć wizerunkową katastrofę z początku powodzi

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Sikorski w ONZ porównał Putina z Hitlerem. Ale to ryzykowny argument
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy wizy studenckie powinny się stać forpocztą polityki migracyjnej?
Komentarze
Michał Kolanko: W Sejmie debata o powodzi. Donald Tusk narzucił jej ton, PiS jest w defensywie
Komentarze
Michał Płociński: Odwołanie Roberta Kostry z MHP to błąd, który będzie nie do naprawienia
Komentarze
Ćwiek-Świdecka: Leczenie w pięciu ośrodkach? Trzeba być zaradnym jak Zbigniew Ziobro