Księdza Michała O., sercanina, prezesa Fundacji Profeto, która za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości budowała pod Warszawą ośrodek, mający służyć osobom pokrzywdzonym przestępstwami, zatrzymano we wtorek. W czwartek został aresztowany na trzy miesiące.
Prokuratura uważa, że konkurs, w którym fundacja uzyskała pieniądze na budowę ośrodka został „ustawiony” pod fundację, która nie spełniała wymogów konkursowych, nie miała też doświadczenia w zakresie pomocy pokrzywdzonym. Oprócz księdza zarzuty postawiono także urzędnikom resortu sprawiedliwości, którzy byli odpowiedzialni za FS. Idzie o kwoty niemałe: blisko 100 mln zł (wypłacono ok. 66 mln zł).
Czytaj więcej
Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie afery Funduszu Sprawiedliwości przedstawiła zarzuty ksi...
W jaki sposób usprawiedliwia się działania księdza?
W obronie księdza – co zrozumiałe – stanęło wiele osób. Podnoszą one, że jest bardzo dobrym duszpasterzem, rekolekcjonistą, ewangelizatorem, sprawnym organizatorem, człowiekiem, który kocha ludzi, itd. Nie zauważyłem, by ktokolwiek to negował. Ja nie neguję, choć osobiście nigdy księdza nie spotkałem.
Wiele osób wskazuje, że ksiądz Michał jest przyjacielem skrzywdzonych, że ich rozumie, że im pomaga, i że to właśnie dla nich walczył o pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Nie śmiem zanegować. Te same osoby – wśród nich także spore grono katolickich dziennikarzy – mówi, że ośrodek dla pokrzywdzonych przestępstwami jest dziełem wielkim i potrzebnym, a ksiądz zabiegał o pieniądze z Funduszu po to, by pomagać. I tego, że ośrodek dla pokrzywdzonych (nie jeden, ale wiele) jest potrzebny nikt przy zdrowych zmysłach nie zaneguje.