W tej sytuacji to po stronie marszałka Sejmu otworzyło się wielkie pole możliwości, które lider Polski 2050 wykorzystuje co najmniej w 90 procentach.
Posłowie PiS się nie cieszyli
Styl. Szymon Hołownia jest miły i uśmiechnięty. Ma też refleks i umie przerabiać swoje wpadki w sukcesy czy żarty. Kiedy pomylił się i zamiast słowa „procedować” użył słowa „procesować”, wyjaśnił rozbawionym jego błędem posłom PiS, że jakoś „samo ciśnie mu się on na usta”. Nie wyglądali już na ucieszonych.
Konsekwencja. Hołownia stara się wszystkie swoje zapowiedzi realizować dopóki wyborcy i media o nich pamiętają. Tak jak to było z barierkami pod Sejmem czy ułatwieniem dostępu dziennikarzy do polityków i obrad. A jeśli coś okazuje się zbyt skomplikowane, marszałek potrafi wskazać, że to nie jego kompetencja – tak jak w przypadku uniemożliwienia poruszania się po Sejmie prywatnej ochronie prezesa Kaczyńskiego. Zapytany, co dalej z tą sprawą, odparł, że nie wie, bo to już nie jego sprawa, tylko szefa Kancelarii, ministra Jacka Cichockiego.
Czytaj więcej
Po rozmowie z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią, premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że swoje exposé przedstawi w poniedziałek 11 grudnia o godzinie 10. Hołownia zaaprobował ten termin. Tego samego dnia może nastąpić wybór nowego premiera.
Marszałek bierze to "na siebie"
Gra na siebie. Szymon Hołownia nie występował w teleturnieju „1 z 10”, ale gdyby mu się to zdarzyło, to niewątpliwie dałby sobie radę i na pewno samochód by mu się przed finałem nie zepsuł. Jak nikt potrafi wskazać swoją osobę, jako tę, która ma siłę sprawczą i którą w dodatku kierują szlachetne pobudki. Tak było z projektem obywatelskim ustawy o podwyżkach dla pielęgniarek, by wynagradzano je zgodnie z kwalifikacjami. To marszałek wyciągnął go z szuflady, zdecydował o błyskawicznym terminie pierwszego czytania i jeszcze na koniec wyjątkowo serdecznie pożegnał się z wnioskodawczyniami obecnymi na sali obrad. Mateusz Morawiecki, który wybrał się do pielęgniarek siedzących na galerii nieco wcześniej, mógł liczyć tylko na wzruszenie ramion i ich kompletną obojętność – na rozmowę było wyraźnie za późno. Do tego jeszcze marszałek narobił kłopotu następnemu rządowi (a przecież rządzi ten, kto przed władzą stawia zadania), generując wydatki na ustawę pielęgniarską rzędu kilku miliardów, co trochę zmroziło uśmiechy na twarzach posłów KO. Ale za to nowej ekipie nie grozi raczej kolejne białe miasteczko pod KPRM. Bomba została rozbrojona na samym początku.