Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński ostatecznie zrywa z Unią, z Europą, z Zachodem

Przemówienia Jarosława Kaczyńskiego przy okazji Święta Niepodległości pokazują nam, jaką opozycją będzie Prawo i Sprawiedliwość oraz jak będzie wyglądać polityka na prawicy przez najbliższe lata. Przy tym zimna wojna jawi się jako niewinna igraszka.

Publikacja: 12.11.2023 18:15

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Jarosław Kaczyński stwierdził w piątek i sobotę, że jeśli PiS nie uda się powstrzymać powstania rządu Donalda Tuska, Polskę czeka anihilacja. Rząd koalicji zostanie „zaimplementowany” przez siły zewnętrzne. Zacznie rządzić partia niemiecka, przez którą Polska utraci nie tylko suwerenność, ale i samą państwowość. Polska stanie się terenem, gdzie co prawda będzie mieszkać polska ludność, lecz decyzje będzie tu podejmowała Unia Europejska, a właściwie Niemcy.

Polska zostanie zatruta, sterroryzowana przez mafie śmieciowe, zmieniające kraj w wielkie wysypisko. To wszystko ma być konsekwencją zmian traktatowych w UE, które mógłby zatrzymać PiS, ale Platforma im się podporządkuje.

Dlaczego Jarosław Kaczyński jeszcze bardziej radykalizuje przekaz po zakończeniu kampanii?

Czy wystąpienie prezesa PiS powinno nas dziwić? Czy już wcześniej nie mówił podobnych rzeczy? Owszem mówił. Ale wydawało się, że był to język kampanii wyborczej, a poszukiwanie pewnych radykalnych i maksymalnie polaryzujących tonów przed wyborami jest zrozumiałe. Nieusprawiedliwione, ale zrozumiałe.

Czytaj więcej

Co łączy Unię Europejską z ZSRR? Europoseł PiS: Zmierzamy w tym kierunku

Tymczasem Jarosław Kaczyński po wyborach ustawia swoją partię na totalnie kolizyjnym kursie z Unią Europejską i Niemcami. Bo z wystąpienia Kaczyńskiego wynika, że Unia jest dla Polski egzystencjalnym zagrożeniem, nie wolno z nią negocjować, trzeba za to walczyć.

Dlaczego Kaczyński pod względem radykalizmu przebija Roberta Bąkiewicza?

Kaczyński nie widzi różnicy między kanclerzem Olafem Scholzem a Ottonem von Bismarckiem. Polityka Hohenzollernów, imperializm Rzeszy, Hitler, Adenauer, Kohl – w opowieści Kaczyńskiego wszystko zlewa się w jedną całość. Niemcy są wrogiem od tysiąclecia, lecz dziś mają jako narzędzie Unię.

Gdy PiS rządził, Kaczyński wiedział, że choć tę Unię krytykuje, będzie się z nią musiał jakoś układać, że ostatecznie Mateusz Morawiecki pojedzie do Brukseli, siądzie obok innych premierów i w końcu będzie współpracował. Kaczyński oddając władzę do niczego już Unii nie potrzebuje, dlatego przedstawia ją jako głównego wroga.

Czytaj więcej

Wanda Traczyk-Stawska o słowach Jarosława Kaczyńskiego: Głupota, która może trafiać tylko do bezmyślnych

To o tyle istotne, że prezes PiS radykalizuje się, przechodzi na pozycje skrajne, już po wyborach. Mówi językiem radykalniejszym od Patryka Jakiego, Zbigniewa Ziobry czy Jacka Saryusza-Wolskiego. Przebija bełkotliwe wpisy Roberta Bąkiewicza, który wzywa do rewolty wobec rządu Tuska i stworzenia gabinetu „obrony polskiej niepodległości”. Co innego jednak pomruki byłego członka neonazistowskich bojówek, a co innego wprowadzanie takich tez do mainstreamu przez Kaczyńskiego – bądź co bądź to jego partia dostała 7,5 miliona głosów w wyborach.

Kaczyński chce uniemożliwić powyborcze rozliczenia po oddaniu władzy

Oczywiście ruch Kaczyńskiego jest po części taktyczny. Kto ośmieli się podnieść rękę na prezesa po przegranych wyborach, kto będzie domagał się rozliczeń w sytuacji, gdy Kaczyński staje na czele wojny o polską suwerenność? Turbo radykalizacja ma też służyć zablokowaniu wszelkich prób wyciągnięcia wniosków z utraty władzy. Niektórzy w PiS rozumieli, że za dużo było kampanii negatywnej, za dużo straszenia Tuskiem i Niemcami. Ale Kaczyński wszelką debatę na ten temat właśnie uciął. Ogłosił jeszcze większe przyspieszenie w kierunku totalnej polaryzacji.

Kaczyński oddając władzę do niczego już Unii nie potrzebuje, dlatego przedstawia ją jako głównego wroga

Ale to nie jest niewinna decyzja. Ona będzie niezwykle poważna w skutkach. Spycha bowiem polską prawicę w kierunku antyeuropejskiego, antyunijnego i antyzachodniego szaleństwa. W żadnym z krajów UE nie będzie istniała tak potężna, mająca poparcie jednej trzeciej społeczeństwa, siła domagająca się de facto demontażu Unii. Bo prawica pod rządami Kaczyńskiego żegna się z Unią, Europą i Zachodem. Dla wysiłków budowy rozsądnego konserwatyzmu zostaje nagle strasznie mało miejsca.

Jarosław Kaczyński stwierdził w piątek i sobotę, że jeśli PiS nie uda się powstrzymać powstania rządu Donalda Tuska, Polskę czeka anihilacja. Rząd koalicji zostanie „zaimplementowany” przez siły zewnętrzne. Zacznie rządzić partia niemiecka, przez którą Polska utraci nie tylko suwerenność, ale i samą państwowość. Polska stanie się terenem, gdzie co prawda będzie mieszkać polska ludność, lecz decyzje będzie tu podejmowała Unia Europejska, a właściwie Niemcy.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich