Drodzy mieszkańcy polskiej wsi, wy, tyle razy zdradzeni przez liberałów z PO, doskonale wiecie, jaka jest różnica między nami a tamtymi. Dlatego przepraszamy za nasze błędy, potknięcia, grzechy, ale popatrzcie na to, jak broniliśmy interesu polskiej wsi wobec Brukseli, Kijowa, Berlina, przed Tuskiem, który chciał zaorać, zniszczyć polskie rolnictwo – powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania w Narolu.
Dlaczego Mateusz Morawiecki wymienia Kijów wśród wrogów PiS?
Zestawienie Donalda Tuska, Berlina i Brukseli z Kijowem to zupełnie nowy wątek w narracji partii rządzącej. Dotąd bowiem głównym narzędziem do straszenia wyborców był przewodniczący opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Jako emisariusz interesów Niemiec stanowił wraz z kanclerzem Niemiec (przypomnijmy ubiegłotygodniowy spot PiS z telefonem z ambasady RFN), największe zagrożenie wiszące nad Polską. Bruksela w narracji PiS była zaś jedynie ślepym wykonawcą niemieckich rozkazów.
Czytaj więcej
Kijów skarży do WTO zakaz sprzedaży ukraińskich produktów rolnych na polskim rynku.
Dlaczego więc do tego towarzystwa nagle Morawiecki dołącza Kijów? To, oczywiście, efekt sporu o ukraińskie zboże. Tyle że problem z nim nie jest nowy. Ciągnie się już od wielu miesięcy, a polski rząd nie zrobił nic, by go rozwiązać.
Kto zawinił w konflikcie o ukraińskie zboże?
Ostrzeżenia przed napływem ukraińskiego zboża na polski rynek zaczęły docierać do opinii publicznej już rok temu, ale wtedy PiS przekonywał, że to rosyjska propaganda. Spór wybuchł z całą mocą wiosną, gdy zaczęli protestować rolnicy, widząc niskie ceny produktów rolnych i pełne własne magazyny oraz rynek zalany produktami ze Wschodu.