W poniedziałek „Financial Times” podał, że rząd w Berlinie nie chce się zgodzić na zajęcie funduszy Banku Rosji. Obawia się m.in. wprowadzenia mechanizmu, który będzie mógł wykorzystać rząd Polski do dochodzenia roszczeń reparacyjnych. Zupełnie przypadkiem na poniedziałkowym spotkaniu unijnych ministrów Polskę reprezentował minister Arkadiusz Mularczyk, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw reparacji. I zupełnie przypadkiem porównał zbrodnie rosyjskie w Ukrainie do zbrodni Niemiec w Polsce 80 lat temu. Twierdził, że jeśli Niemcy nie zapłacą Polsce reparacji, Kreml dostanie sygnał, że może bezkarnie niszczyć swego zachodniego sąsiada i nikt nie zmusi go do zapłaty odszkodowań.
Czyżby polski rząd chciał uczynić z kwestii odbudowy Ukrainy zakładnika sporu o reparacje? Byłby to równie trafny pomysł – jak ten, by uzyskać reparacje w Berlinie pomógł Polsce… Izrael, ponieważ połowę polskich ofiar II wojny światowej stanowili obywatele polscy narodowości żydowskiej. Pomysł ogłoszono publicznie, nie konsultując go z Jerozolimą. Wywołało to po stronie izraelskiej konsternację, bo sprawa rozliczeń między Izraelem a RFN za Holokaust jest niezwykle delikatna. Rozwiązano ją jednak umową zawartą… 70 lat temu. Wplątywanie Izraela w spór o reparację jest tym bardziej absurdalne, że między Polską a środowiskami żydowskimi co jakiś czas staje kwestia restytucji mienia ofiar Holokaustu.
Czytaj więcej
Berlin obawia się, że wykorzystanie aktywów Banku Rosji będzie argumentem dla polskiego rządu.
Jeśli kwestia reparacji doprowadzi do fiaska prób przejęcia bogactw Rosji (choć trzeba dodać, że są też inne prawne argumenty „przeciw”), trzymanych w europejskich bankach, i przekazania ich na fundusz odbudowy Ukrainy, wyrządzimy naszym ukraińskim partnerom niedźwiedzią przysługę. Jeśli PiS uważa, że reparacje się Polsce należą, może niech lepiej ograniczy się do negocjacji dwustronnych z Berlinem. Niemiecki opór na podjęcie z Polską jakichkolwiek rozmów w tej sprawie to osobna kwestia. Ale jak dotąd próby zmuszenia do nich rządu w Berlinie skończyły się fiaskiem.
Czytaj więcej
Niemal półtora roku od wybuchu wojny nie da się wykorzystać zamrożonych na Zachodzie 300 mld euro rezerw walutowych Banku Rosji na pomoc dla Ukrainy.