Artur Bartkiewicz: Bilety PKP muszą być droższe, czyli politycy jak prestidigitatorzy

Polskie państwo AD 2023 udowadnia, że nic w przyrodzie nie ginie – co rząd daje, to PKP i Orlen obierają, dzięki czemu na płaskowyżu, po którym spaceruje prezes NBP Adam Glapiński, sytuacja jest dobra, ale nie beznadziejna.

Publikacja: 06.01.2023 11:48

Adam Glapiński, prezes NBP

Adam Glapiński, prezes NBP

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Oburzeni faktem, że PKN Orlen nie obniżył cen pod koniec 2022 roku, a PKP podniosło ceny biletów na początku 2023 roku, patrzą na rzeczywistość zbyt wąsko, co należy zrzucić na karb małego doświadczenia przeciętnego Polaka w trudnej sztuce przerzucania pieniędzy z prawej do lewej kieszeni. Należy jednak przyjąć to z wyrozumiałością, gdyż sztuka ta przydaje się przede wszystkim prestidigitatorom i politykom (choć czasem trudno zauważyć między nimi różnicę).

Czytaj więcej

Prezes NBP: Zbliżamy się do krawędzi płaskowyżu

Zatem to jest tak – rząd ma dobre serce bijące po lewej stronie (oczywiście na patriotyczną nutę – w rytm „Roty”, a nie „Międzynarodówki”), więc co i rusz dosypuje Polakom gotówki. Tu macie 500 zł na dziecko, tu trzynastą i czternastą emeryturę, tu parę złotych na wyprawkę szkolną. Mało? Pewnie że mało! No to jeszcze zwolnimy z podatków młodych i starych, wyślemy na wakacje kredytobiorców, podniesiemy dwa razy w roku płacę minimalną, no i jeszcze na te kochane bobasy dorzucimy po 12 tys. zł, niech mają. Jeszcze mało? No dobrze, niech będzie – dopłacimy do kredytów mieszkaniowych tym, których na nie stać. By żyło się lepiej.

Niestety bezduszne prawa ekonomii nie chcą pomóc ekipie rządzącej (pewnie mają niemieckie korzenie albo przynajmniej są z PO), więc kto rozsiewa na prawo i lewo złote, ten zbiera inflację. Zjawisko to można do pewnego momentu ignorować, ale gdy ceny zaczynają rosnąć z dnia na dzień, coś warto z tym fantem zrobić. Czyli co się rozdało, należy zabrać.

Burżuazja… tzn. drobni przedsiębiorcy zapłacą więcej za prąd i wezmą na siebie koszty szybko rosnącej płacy minimalnej

Nie jest więc nadmierną pazernością Orlenu czy PKP ich budząca – na pierwszy rzut oka – kontrowersje polityka cenowa. To raczej wyraz patriotyzmu zarządów tych spółek, które chcą nas ocalić przed demonem inflacji. Nie daj Boże bowiem pieniądze podarowane przez rząd wydalibyśmy na jedzenie, doprowadzając do jeszcze gwałtowniejszego wzrostu cen chleba i masła. A tak za rodzinny kapitał opiekuńczy dotankujemy samochód, z 14. emerytury dopłacimy do droższych biletów kolejowych, burżuazja… tzn. drobni przedsiębiorcy zapłacą więcej za prąd i wezmą na siebie koszty szybko rosnącej płacy minimalnej, a dzięki wyższej akcyzie na alkohol czy wyższej opłacie paliwowej dopłacimy do kredytów mieszkaniowych szczęściarzy, których stać na kredyt na mieszkanie – i tak się to wszystko kręci.

Najważniejsze, by pieniądze z lewej do prawej kieszeni przerzucać na tyle szybko, by nikt tego nie zauważył.

Oburzeni faktem, że PKN Orlen nie obniżył cen pod koniec 2022 roku, a PKP podniosło ceny biletów na początku 2023 roku, patrzą na rzeczywistość zbyt wąsko, co należy zrzucić na karb małego doświadczenia przeciętnego Polaka w trudnej sztuce przerzucania pieniędzy z prawej do lewej kieszeni. Należy jednak przyjąć to z wyrozumiałością, gdyż sztuka ta przydaje się przede wszystkim prestidigitatorom i politykom (choć czasem trudno zauważyć między nimi różnicę).

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich