Europosłanka Solidarnej Polski Beata Kempa oburzyła się, że niewymienieni z nazwiska „sympatyczni banksterzy” (o kogóż może chodzić, premierze Morawiecki, były prezesie BZ WBK?) najwyraźniej „chcą zmienić flagę biało-czerwoną na tęczową”. I oczywiście mogą to zrobić, ale tym samym skażą Zjednoczoną Prawicę na bycie opozycją, na dodatek najwyraźniej niezbyt zjednoczoną.
W tym samym czasie Janusz Kowalski odkrył, że TVP zaczęła realizować lewicową linię, ponieważ – uwaga, uwaga – „władze TVP z premedytacją zakontraktowały gwiazdeczkę z USA do promocji tęczowej opresyjnej agendy całkowicie sprzecznej z linią aksjologiczną prawicy”. A to niepokoi bliżej nieokreślone miliony Polaków, którym sen z oczu spędza „lewicowy zwrot części obozu prawicy”. „Quo vadis polska prawico”? – pyta dramatycznie Kowalski, a my już wiemy, że sprawa jest poważna.
Czytaj więcej
Atak na TVP jest ofensywą ziobrystów przeciw Nowogrodzkiej i PiS oraz przeciw decyzji o wysłaniu Jacka Kurskiego na posadę marzeń do Banku Światowego.
Jak może być zresztą inaczej, skoro w sprawie wypowiedział się nawet sam Zbigniew Ziobro, wyrażając zdziwienie, że „TVP wpisuje się na świadomy udział w promowaniu symboli, wartości, które są zaprzeczeniem tej wizji wartości, której środowiska polityczne »Dobrej zmiany« konsekwentnie, przy każdej okazji zapewniały, że będą wierne”. Larum grają!
I cóż takiego tak mocno wstrząsnęło fundamentami rządu w kraju borykającym się z najwyższą od zamierzchłych lat 90. inflacją; kraju, za wschodnią granicą którego toczy się wojna; który – biorąc pod uwagę najbliższych sąsiadów – najlepsze relacje ma z Morzem Bałtyckim. Otóż chodzi o to, kto zagrał na Sylwestrze Marzeń TVP. Tak, pośle Kowalski, tak europosłanko Kempo – chleb drożeje o kilkadziesiąt procent rok do roku, ale miliony Polaków niewątpliwie niepokoi zbyt małe natężenie Zenka Martyniuka, a zbyt duże zespołu Black Eyed Peas. Aż dziwne, że rozumiejąc Polaków tak dobrze, Solidarna Polska notuje poparcie zbliżone do przydomka, jaki niegdyś jej liderowi wymyślił Leszek Miller.