Zuzanna Dąbrowska: Mgła wokół KPO

Gra w otwarte karty wyklucza oszustwo. A każdy złożony projekt to właśnie odkrycie kart. Dlatego tak trudno władzy przeforsować nowy pomysł na SN.

Publikacja: 22.12.2022 22:30

Zuzanna Dąbrowska: Mgła wokół KPO

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Rozmowy o KPO trwają niczym negocjacje Chruszczowa z Mao na pograniczu chińsko-radzieckim w latach 60. W piątek, tuż przed Wigilią, spotkają się politycy, którzy nie darzą się ani krztyną sympatii: Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. Teoretycznie po to, żeby dojść do czegoś w sprawie nowelizacji ustawy o SN. W praktyce, by rytualnie pokazać, że się siebie nie boją i obaj są bardzo męscy. Spektakularnych rezultatów się nie spodziewajmy.

Co więcej, Ziobro i jego polityczni koledzy głośno mówią, że właściwie projekt, który negocjował minister Szynkowski vel Sęk z Komisją Europejską, to „ustawa napisana w Brukseli i narzucana polskiemu parlamentowi”. Wygłosił to w czwartek wiceminister Michał Woś w Radiu Plus. Świetny to wstęp do pojednawczego spotkania premiera i prezesa Solidarnej Polski.

Czytaj więcej

Przedświąteczne rozmowy o KPO

Cały ogień skierowany jest teraz na prezydenta Andrzeja Dudę, który z małą przerwą na wyściskanie prezydenta Ukrainy, bawiącego przejazdem w Rzeszowie, cały czas spotyka się i czyni ustalenia w sprawie nowego pomysłu na ustawę o Sądzie Najwyższym.

Nic z tego jednak nie wynika, bo wynikać nie może. Na papierze rzeczywistości oszukać się nie da, można ją tylko zagadać, ale na razie ustawy uchwala się w wersji papierowej, a nie ustnej. I naprawdę trudno udawać, że coś spełnia wymogi praworządności, skoro nie spełnia.

Pora chyba, by ktoś w okolicach Nowogrodzkiej uświadomił sobie, że tu nie da się dłużej stosować półśrodków. Trzeba cofnąć zmiany, które niszczą zasady praworządnego państwa. Mataczenie prowadzi do takiego samego rezultatu jak trwanie w błędzie. Bo dla UE i większości opinii publicznej w Polsce ważny jest rezultat, a nie usiłowania, które mogą się udać lub nie.

Dlatego niekończące się rozmowy o projekcie ustawy o SN i wnioskach o środki z KPO nie mają zupełnie żadnego znaczenia. Albo PiS się cofnie, albo nie dostanie pieniędzy. Reszta jest grą mgły i świateł.

Rozmowy o KPO trwają niczym negocjacje Chruszczowa z Mao na pograniczu chińsko-radzieckim w latach 60. W piątek, tuż przed Wigilią, spotkają się politycy, którzy nie darzą się ani krztyną sympatii: Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. Teoretycznie po to, żeby dojść do czegoś w sprawie nowelizacji ustawy o SN. W praktyce, by rytualnie pokazać, że się siebie nie boją i obaj są bardzo męscy. Spektakularnych rezultatów się nie spodziewajmy.

Co więcej, Ziobro i jego polityczni koledzy głośno mówią, że właściwie projekt, który negocjował minister Szynkowski vel Sęk z Komisją Europejską, to „ustawa napisana w Brukseli i narzucana polskiemu parlamentowi”. Wygłosił to w czwartek wiceminister Michał Woś w Radiu Plus. Świetny to wstęp do pojednawczego spotkania premiera i prezesa Solidarnej Polski.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich