Wybuch zabłąkanej rakiety, prawdopodobnie ukraińskiej, w Przewodowie przysłonił polskiej opinii publicznej to, co dla oceny tej wojny i świata jest dużo ważniejsze. W czasie, gdy na forum G20 rozmawiano o potrzebie pokoju, Rosja dokonała najbardziej zmasowanego ataku rakietowego na cywilne cele Ukrainy. Koincydencja tych dwóch wydarzeń jest symptomatyczna. Rosja urządziła demonstrację swojej siły i bezwzględności na oczach całego świata.
To był wyreżyserowany przez Putina spektakl przeznaczony dla Bidena, Xi, Macrona i innych uczestników szczytu: patrzcie, jaka jest nasza potęga, jak jesteśmy zdeterminowani! A jeśli jakieś rozmowy o pokoju, to tylko na naszych warunkach! Ale i ten plan, jak wiele precyzyjnie zaplanowanych przez Putina akcji, zawiódł. Prawdziwym światowym newsem były bowiem wybuchy na terytorium państwa członkowskiego NATO, czyli po polskiej stronie granicy z Ukrainą.
Czytaj więcej
Węgry straciły ropę, a Mołdawia – prąd. Nigdzie, poza Polską, nie było ofiar śmiertelnych.
Można mieć wątpliwości, czy nasze władze dały sobie radę z informowaniem o tej tragedii; zasady komunikacji kryzysowej są raczej inne. Oficjalne oświadczenie powinno być przekazane natychmiast, choćby miało być najbardziej lakoniczne. Nic takiego się nie wydarzyło. Pewnie dlatego, że od początku były wątpliwości, czy rakietę wystrzelili Rosjanie. Dziś już wiemy, że nie był to intencjonalny atak; rakieta spadła w Polsce przypadkowo, zabijając niestety dwóch mężczyzn.
W tej chwili ciszy i szacunku dla ofiar wyjątkowo obrzydliwie zabrzmiały głosy niezawodnych „przyjaciół” Warszawy i całego Zachodu: byłego prezydenta Miedwiediewa, rzecznika Kremla Pieskowa, dziennikarek Simonian czy Skabiejewej. Miedwiediew użył argumentu, którym szermuje najczęściej – straszenia wojną. „Prowadząc wojnę hybrydową z Rosją, Zachód zbliża się do wojny światowej”. Co chciał powiedzieć? Do końca nie wiadomo, bo przecież na wieś koło Hrubieszowa spadła prawdopodobnie ukraińska rakieta obrony przeciwlotniczej skierowana przeciw atakowi z Rosji. Jednak interpretacja tych słów nie jest trudna; Ukraina dopuściła się prowokacji, a ślepy Zachód, wspierając Kijów, będzie odpowiedzialny za katastrofę nuklearną…