No, może nie cały naród będzie czuć się bezpiecznie. Ale znaczna jego większość. Bez mała dwie trzecie. Na pewno bezpieczniej poczują się wyborcy PiS, elektorat Andrzeja Dudy, wielbiciele Wiadomości TVP, emeryci, mieszkańcy małych miast i ci z wykształceniem podstawowym. Tak przynajmniej wynika z sondażu IBRiS dotyczącego poparcia Polaków dla budowy 200 km zasieków na polskiej granicy z obwodem kaliningradzkim.
Czego się boimy? Trudno powiedzieć, bo jak dotąd ta granica nie była głównym kanałem przemytu do Polski imigrantów. I pewnie nie będzie, bo obwód jest strefą zmilitaryzowaną. Trudno sobie wyobrazić, żeby Putin pozwolił buszować po niej bezkarnie uchodźcom z Syrii, Iraku czy Afganistanu; kto tam był, wie, że za polską granicą ciągną się głównie tereny wojskowe.
Czego jeszcze możemy się bać? Pewnie szpiegów. Ale tym zasieki raczej nie przeszkodzą. Z filmów o Bondzie wiemy, że płoty porządnym szpiegom w niczym nie przeszkadzają. Czyżby więc ochrona przed inwazją? Śmiechu warte; jeśli drut bez trudu pokona zwykły szpieg, to co to dla batalionu czołgów! Skuteczny będzie za to bez wątpienia wobec przemytników bimbru, lokalnych kłusowników i grzybiarzy. Ale czy właśnie ich powinien bać się jakoś specjalnie elektorat prawicy? Bardzo wątpię.
Czytaj więcej
Większość Polaków popiera budowę zasieków na granicy z Rosją, chociaż na razie nie ma tam zagrożenia związanego z nielegalną migracją.
O co więc może chodzić ministrowi Błaszczakowi? Ktoś wie? O, pan z lewej strony widowni. Brawo! O politykę; budowa muru to najlepszy, bo naoczny dowód, jak świetnie rząd PiS zabiega o bezpieczeństwo Polaków. Jak jest nieprzejednany. Dzielny i zdeterminowany. Wojna za naszą granicą, groza nad nami. Budujmy więc płoty; za ile? Nie ma znaczenia. Ile zresztą może kosztować płot. Liczy się jego wymowa symboliczna. Groźna, bo kolczasta pięść wygrażająca Ruskim zza płotu.