Na kolejnym spotkaniu z wyborcami – tym razem w Kołobrzegu – Jarosław Kaczyński krytykował rządy PO-PSL, za których w kraju panować miała potężna bieda, a Polacy zmagali się z głodem. – Ludzie byli wtedy tak biedni, że zbierali po lasach kartofle zasadzone dla dzików przez leśników. Tak było – powiedział.
Jeszcze w 2013 roku, przed zwycięstwem wyborczym, był bardziej stonowany w opisie polskiej biedy, wskazując jej ojca. – To, co dzieje się dzisiaj w naszej ojczyźnie, można określić jako wielka bieda. Ale nie tylko w rozumieniu jako braku środków materialnych, ale w szerszym. Jest w Polsce ktoś, o kim możemy powiedzieć, że jest ojcem tej biedy. To Donald Tusk! – podkreślał. Potem była wiele razy mowa o „Polsce w ruinie”, ale pomysł, by Polacy mieli wyjadać dzikom ziemniaki?
Czytaj więcej
W 2015 roku jeszcze nietrudno było znaleźć w Polsce przykłady płacy godzinowej na poziomie 4-5 zł. A były nawet 3 zł, nawet 2 zł - mówił w czasie wystąpienia w Stargardzie Jarosław Kaczyński.
Strach pomyśleć, co kolejnym razem usłyszymy o dawnych ciężkich czasach. Obawiam się, że zbytnio nakręcony w opisach polskiej biedy prezes może twórczo rozwinąć dokonania trupy Monty Pythona. W jednym ze skeczy spotyka się w nim grupa przyjaciół, ludzi sukcesu i wspomina dawną biedę. Przyjaciele zaczynają się licytować przy dobrym i drogim winie, komu było trudniej:
– Wtedy zadowoliłbym się filiżanką herbaty, nawet zimnej herbaty, bez mleka i cukru i esencji