Prezydium komitetu politycznego - do tej pory ten termin (a bardziej jego skrót, pkp) był znany przede wszystkim wąskiemu gronu polityków i dziennikarzy śledzących wydarzenia na Nowogrodzkiej z zawodowego punktu widzenia. Dla większości wyborców nie miał żadnego znaczenia. PiS bardzo pilnowało, by cotygodniowe spotkania komitetu były raczej ukryte przed opinią publiczną, a już na pewno by rozmowy te nie wydostawały się poza wąskie grono kluczowych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Spotkania prezydium miały ulepszać obieg informacji i proces decyzyjny w PiS. Tak było przez wiele lat.
Aż do ostatnich dni. Jeden z naszych rozmówców z PiS pytany o konflikt w partii między premierem Mateuszem Morawieckim a wicepremierem Jackiem Sasinem na tle dostępności węgla od razu zwrócił uwagę, że nowym elementem tego sporu są medialne przecieki z obrad prezydium. To nowość. Wcześniej szczegóły tego, co omawiano w trakcie prezydium nie tylko nie dostawały się do opinii publicznej i do dziennikarzy, ale też nie trafiał do szeregowych członków partii.
Czytaj więcej
Na przesilenie zbierało się już od wielu miesięcy. Pretekstem są ceny energii i węgiel, ale momentem destabilizacji okazało się odejście Jacka Kurskiego z TVP i jego ewentualny powrót do rządu. To złożyło się na większy konflikt z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego i Jacka Sasina – ocenia Michał Kolanko w rozmowie z Michałem Szułdrzyńskim.
Teraz przecieki są na czołówkach portali. I w PiS pojawia się zaniepokojenie, czy będzie to politycznie do wytrzymania w chwili, gdy wyborcy i tak już są zaniepokojeni zbliżającą się zimą.
- Wrażenie, że będziemy co tydzień zajmować się sami sobą, będzie zabójcze - mówi jeden z naszych rozmówców, szeregowy poseł PiS. Dlatego tak „spektakularne” w mediach obrady komitetu z tego tygodnia wywołują taki rezonans w partii.