W zeszły piątek w „Rzeczpospolitej” ujawniliśmy szczegóły śmierci Andrzeja Izdebskiego, handlarza respiratorami. Ekspresowe sprowadzenie do Polski zwłok, ich kremację i pochówek, co de facto zamyka sprawę gigantycznego oszustwa, na którym Skarb Państwa stracił ponad 150 mln zł, i uniemożliwia wyszukanie osób (także w kręgach rządowych), które mogły brać w tym udział. A nie ma wątpliwości, że organy ścigania polskiego państwa popełniły w tej sprawie szereg rażących błędów. Izdebskiego podobno szukano, ale większość działań była spóźniona – także tych, które winna prowadzić właśnie Agencja Wywiadu.
Czytaj więcej
Spóźnione poszukiwania, szybkie śledztwo w Albanii i błyskawiczna kremacja w kraju. Seria dziwnych zdarzeń wokół zgonu sprzedawcy respiratorów.
Przy tym istotny dla sprawy wydaje się fakt, że na etapie poszukiwania dostawcy respiratorów to właśnie Agencja Wywiadu zarekomendowała resortowi zdrowia firmę prowadzoną przez Andrzeja Izdebskiego. Jego oferta miała zostać zaś pozytywnie zweryfikowana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Warto przy tym pamiętać, że handlarz respiratorami w przeszłości handlował bronią i miał dość bliskie kontakty ze służbami specjalnymi.
Czy błyskawiczna kremacja, a co za tym idzie brak możliwości ustalenia, czy zmarłym faktycznie był Andrzej Izdebski, nie jest zacieraniem śladów?
To wszystko każe stawiać pytania o przyczyny śmierci Izdebskiego. Czy przypadkiem nie jest ona na rękę polskim służbom, którym łatwiej będzie teraz ukryć własne zaniedbania lub wręcz kryć kogoś bardzo wysoko postawionego? Czy błyskawiczna kremacja, a co za tym idzie brak możliwości ustalenia, czy zmarłym faktycznie był Andrzej Izdebski, nie jest zacieraniem śladów?