Nawet w największym pesymiście tkwi taka potrzeba: wypatrywać dobrych wieści, zwłaszcza w czasie dramatycznego kryzysu. Okazją mógłby być szczyt NATO odbywający się w Madrycie, dlatego że w Europie trwa największa wojna od momentu powstania sojuszu.
Czytaj więcej
Szczyt w Madrycie nie daje Ukrainie nadziei na akcesję do NATO. A Polska nie jest gotowa na rolę przedmurza paktu.
Mógłby, ale czy jest? Niestety, nie i to przyzna chyba nie tylko największy pesymista. Są pozytywne znaki, nawet bardzo pozytywna decyzja, są ważne symbole. Ale nadal nie ma pewności, czy przerażająca wizja, którą kilka dni przed szczytem przedstawiła premier Estonii Kaja Kallas, pozostanie tylko wizją. Nadal nie uzyskaliśmy odpowiedzi: czy w razie rosyjskiego ataku siły NATO w Estonii czy innym frontowym kraju będą na tyle mocne, by od razu odeprzeć najeźdźcę. Że zareagują natychmiast, bo jeżeli tego nie zrobią, lecz wiele tygodni będą się szykowały do kontrofensywy, to wiemy z Ukrainy, jak będzie wyglądał kraj po przejściu rosyjskiej armii: trupy i gruzy, zniszczone życie i dorobek kulturalny narodu.
Czytaj więcej
Podczas szczytu NATO w Madrycie prezydent Joe Biden zapowiedział powstanie w Polsce stałej kwatery głównej V korpusu armii Stanów Zjednoczonych.
Pozytywnym znakiem jest uznanie wreszcie przez cały sojusz, że Rosja to najbardziej znaczące i bezpośrednie zagrożenie dla jego członków. Uznanie nadeszło późno. My to o Rosji wiedzieliśmy od dawna. Dlatego o przystąpienie do NATO polscy politycy starali się zaraz po wyrwaniu się Polski spod moskiewskiej kurateli. Podobnie było w pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Inni też to powinni wiedzieć od co najmniej kilkunastu lat, od rosyjskiego najazdu na Gruzję.