Jerzy Haszczyński: Sceptyk wypatruje dobrych nowin

Stałe kwatery wojsk USA w Polsce – to brzmi jak pożegnanie z gorszym statusem w NATO.

Publikacja: 29.06.2022 20:12

Jerzy Haszczyński: Sceptyk wypatruje dobrych nowin

Foto: AFP

Nawet w największym pesymiście tkwi taka potrzeba: wypatrywać dobrych wieści, zwłaszcza w czasie dramatycznego kryzysu. Okazją mógłby być szczyt NATO odbywający się w Madrycie, dlatego że w Europie trwa największa wojna od momentu powstania sojuszu.

Czytaj więcej

Stajemy się krajem frontowym NATO

Mógłby, ale czy jest? Niestety, nie i to przyzna chyba nie tylko największy pesymista. Są pozytywne znaki, nawet bardzo pozytywna decyzja, są ważne symbole. Ale nadal nie ma pewności, czy przerażająca wizja, którą kilka dni przed szczytem przedstawiła premier Estonii Kaja Kallas, pozostanie tylko wizją. Nadal nie uzyskaliśmy odpowiedzi: czy w razie rosyjskiego ataku siły NATO w Estonii czy innym frontowym kraju będą na tyle mocne, by od razu odeprzeć najeźdźcę. Że zareagują natychmiast, bo jeżeli tego nie zrobią, lecz wiele tygodni będą się szykowały do kontrofensywy, to wiemy z Ukrainy, jak będzie wyglądał kraj po przejściu rosyjskiej armii: trupy i gruzy, zniszczone życie i dorobek kulturalny narodu.

Czytaj więcej

Joe Biden: W Polsce powstanie stała kwatera główna V korpusu armii USA

Pozytywnym znakiem jest uznanie wreszcie przez cały sojusz, że Rosja to najbardziej znaczące i bezpośrednie zagrożenie dla jego członków. Uznanie nadeszło późno. My to o Rosji wiedzieliśmy od dawna. Dlatego o przystąpienie do NATO polscy politycy starali się zaraz po wyrwaniu się Polski spod moskiewskiej kurateli. Podobnie było w pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Inni też to powinni wiedzieć od co najmniej kilkunastu lat, od rosyjskiego najazdu na Gruzję.

Czytaj więcej

Erdogan ratuje szczyt NATO w Madrycie

Najważniejszą decyzją, pozytywnym wydarzeniem madryckiego szczytu jest zaproszenie do NATO Finlandii i Szwecji. Wystarczy spojrzeć na mapę, by się zorientować, że dzięki tym nowym członkom najbardziej zagrożone przez Moskwę państwa bałtyckie nie będą już osamotnionymi rubieżami na północy. Na dodatek nowi członkowie, mimo że pod względem liczby ludności nie są potęgami, mają ponadprzeciętne zdolności militarne. Szczególnie istotne, że z blokowania poszerzenia sojuszu o Finlandię i Szwecję tak szybko zrezygnowała Turcja. Zapowiadało się, że turecki prezydent będzie nieustępliwy w tej kwestii do przyszłorocznych wyborów w swoim kraju, bo pomoże mu to je wygrać. Przez ten rok zapewne rozstrzygnie się los wojny w Ukrainie, Turcja, osłabiając NATO swą blokadą, wspierałaby Rosję, którą teraz też przecież uznała za największe zagrożenie.

Za porozumienie z Erdoganem, korzystne dla Finlandii, Szwecji, całego NATO, zwłaszcza państw wschodniej flanki, zapłacić mają zgodnie z tureckim żądaniem Kurdowie. Czy naprawdę zapłacą ponad to, co już płacą, nie uzyskawszy od Zachodu zbyt wiele za swój ogromny wkład w pokonanie terrorystów z ISIS, nie jest jednak takie pewne. Pozytywnym symbolem, który wynosimy z tego szczytu, jest nazwanie kwatery wojsk amerykańskich w Poznaniu mianem stałej. Zawsze chcieliśmy mieć stałą obecność sojuszniczych wojsk, taką mogły się cieszyć kraje starego NATO, z tego prawdziwego Zachodu. My musieliśmy walczyć najpierw o jakiekolwiek wojska, potem o stacjonujące rotacyjne, a w końcu o stale rotujące (wszystkie w niewystarczającej ilości). Bo inne nie przysługiwały krajom drugiej kategorii.

Stałe – to brzmi jak pożegnanie z gorszym statusem w NATO. Pesymista, który jest też sceptykiem, mógłby jednak zapytać, czy Amerykanie już wcześniej nie mieli być u nas na stałe: w bazie w Redzikowie?

Nawet w największym pesymiście tkwi taka potrzeba: wypatrywać dobrych wieści, zwłaszcza w czasie dramatycznego kryzysu. Okazją mógłby być szczyt NATO odbywający się w Madrycie, dlatego że w Europie trwa największa wojna od momentu powstania sojuszu.

Mógłby, ale czy jest? Niestety, nie i to przyzna chyba nie tylko największy pesymista. Są pozytywne znaki, nawet bardzo pozytywna decyzja, są ważne symbole. Ale nadal nie ma pewności, czy przerażająca wizja, którą kilka dni przed szczytem przedstawiła premier Estonii Kaja Kallas, pozostanie tylko wizją. Nadal nie uzyskaliśmy odpowiedzi: czy w razie rosyjskiego ataku siły NATO w Estonii czy innym frontowym kraju będą na tyle mocne, by od razu odeprzeć najeźdźcę. Że zareagują natychmiast, bo jeżeli tego nie zrobią, lecz wiele tygodni będą się szykowały do kontrofensywy, to wiemy z Ukrainy, jak będzie wyglądał kraj po przejściu rosyjskiej armii: trupy i gruzy, zniszczone życie i dorobek kulturalny narodu.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich