"Wygląda na to, że trafiłem do jakiegoś piekielnego reality show. My tu walczymy o życie, a cały świat ogląda tę ciekawą sztukę!" – napisał na Facebooku Serhij Wołynskyj, dowódca 36. brygady piechoty morskiej, który liczył na cud. Obrońcy próbują się nie załamywać, ale na ich twarzach w krótkich filmach trafiających do sieci widać wyczerpanie, a w oczach trudno dziś znaleźć blask. Tak dzieje się wtedy, gdy człowiek zaczyna tracić nadzieję.
Ci ludzie znaleźli się z dnia na dzień w sytuacji skrajnej. Niewyobrażalnej, znanej jedynie z fabularnych filmów, w których reżyser wykazał się wyobraźnią. Nagle rzucili rodziny, pracę, plany, wakacje, spacer z dzieckiem, wyjazd na wieś lub plany zagrania z kolegami w piłkę. Trafili do podziemi potężnego kombinatu. Od kilku tygodni szczelnie osaczeni przez wroga, który wyrósł nagle. Muszą w każdej sekundzie, minucie i dniu walczyć o życie. Nic tu nie dzieje się na niby, wszystko jest przerażająco prawdziwe. Śmierć, która wisi w powietrzu, także.
Czytaj więcej
Ukraińska armia może rozpocząć kontratak na wszystkich frontach pod koniec czerwca lub na początku lipca - twierdzi Rościsław Smirnow, społeczny doradca szefa MSW Ukrainy.
Na twitterowym filmie dziewczyna w mundurze z grubym rudym warkoczem śpiewa dumnie piosenkę we wnętrzu opuszczonej hali kombinatu, uśmiechając się do świata, jakby chciała powiedzieć: patrzcie nie boje się, nic mnie nie złamie. Za murami już czekają ludzkie zwierzęta. Liczą godziny, dni, tygodnie, kiedy obrońcy będą mieć już dość. Kiedy słabi od ran, głodu i strachu – przestaną walczyć. Wtedy rzuci się na nich głodna krwi barbarzyńska horda.
To niewyobrażalne, ale wielu z tych ludzi stanęło przed diabelskim dylematem: zgodzić się na wieloletnie wyroki w rosyjskich łagrach, w których zapewne zostaną z czasem zamęczeni jako naziści, czy walczyć do końca?