Tomasz Pietryga: Modlitwa za Azowstal

Są takie miejsca, które nagle skupiają gwałtowną wojnę dobra ze złem. Testują sumienia, zasady i pryncypia. Azowstal jest dziś takim miejscem.

Publikacja: 18.05.2022 10:22

Obrońcy Mariupola opuszczają zakłady Azowstal

Obrońcy Mariupola opuszczają zakłady Azowstal

Foto: AFP

"Wygląda na to, że trafiłem do jakiegoś piekielnego reality show. My tu walczymy o życie, a cały świat ogląda tę ciekawą sztukę!" – napisał na Facebooku Serhij Wołynskyj, dowódca 36. brygady piechoty morskiej, który liczył na cud. Obrońcy próbują się nie załamywać, ale na ich twarzach w krótkich filmach trafiających do sieci widać wyczerpanie, a w oczach trudno dziś znaleźć blask. Tak dzieje się wtedy, gdy człowiek zaczyna tracić nadzieję.

Ci ludzie znaleźli się z dnia na dzień w sytuacji skrajnej. Niewyobrażalnej, znanej jedynie z fabularnych filmów, w których reżyser wykazał się wyobraźnią. Nagle rzucili rodziny, pracę, plany, wakacje, spacer z dzieckiem, wyjazd na wieś lub plany zagrania z kolegami w piłkę. Trafili do podziemi potężnego kombinatu. Od kilku tygodni szczelnie osaczeni przez wroga, który wyrósł nagle. Muszą w każdej sekundzie, minucie i dniu walczyć o życie. Nic tu nie dzieje się na niby, wszystko jest przerażająco prawdziwe. Śmierć, która wisi w powietrzu, także.

Czytaj więcej

Doradca szefa MSW Ukrainy: W czerwcu możemy kontratakować na wszystkich frontach

Na twitterowym filmie dziewczyna w mundurze z grubym rudym warkoczem śpiewa dumnie piosenkę we wnętrzu opuszczonej hali kombinatu, uśmiechając się do świata, jakby chciała powiedzieć: patrzcie nie boje się, nic mnie nie złamie. Za murami już czekają ludzkie zwierzęta. Liczą godziny, dni, tygodnie, kiedy obrońcy będą mieć już dość. Kiedy słabi od ran, głodu i strachu – przestaną walczyć. Wtedy rzuci się na nich głodna krwi barbarzyńska horda.

To niewyobrażalne, ale wielu z tych ludzi stanęło przed diabelskim dylematem: zgodzić się na wieloletnie wyroki w rosyjskich łagrach, w których zapewne zostaną z czasem zamęczeni jako naziści, czy walczyć do końca?

Azowstal – tę nazwę znamy dziś wszyscy, choć trzy miesiące temu słyszało o niej niewielu. Ma rację Serhij Wołynskyj: Azowstal to miejsce, w którym rozgrywa się przedstawienie. Tyle że ponura scenografia jest do bólu prawdziwa, podobnie jak ból, strach i krew. A aktorzy nie mogą przerwać i pójść do domu.

Oglądając migawki telewizyjnych dzienników, jesteśmy przez ułamek sekundy z obrońcami, trzymamy kciuki za bohaterów, a nawet myślimy o nich przed snem lub wyrażamy swój pogląd i ubolewanie w rozmowie ze znajomym z pracy czy przy rodzinnym obiedzie. Współczujemy im, jesteśmy solidarni, tyle że nic nie możemy zrobić. To jest nasze usprawiedliwienie, samouspokajacz sumienia. A o Azowstalu szybko zapominamy, wsiadając do swoich SUV-ów, w drodze na siłownie lub po zakupy w supermarkecie. Gnamy przez życie po swojemu, każdego dnia sprawdzając, co się dzieje w piekielnym reality show, z bezpiecznej odległości. Poczucie, że jesteśmy po dobrej stronie, jest komfortowe, podobnie jak usprawiedliwiona jest nasza niemoc.

Dziś Azowstal jest sumieniem świata, testem dla naszych sumień – tych ludzkich i tych politycznych

Po rytualnych oświadczeniach polityków potępiających rosyjskie zbrodnie i równie rytualnym wyrazie solidarności z osaczonymi świat też idzie dalej. Zza empatii wyziera kalkulacja. Jesteśmy z wami, ale nic nie możemy zrobić. Mamy związane ręce, nie wywołamy przecież trzeciej wojny światowej. Tak można w skrócie zdefiniować postawę cywilizowanego świata.

Czy rzeczywiście nic się nie da zrobić? Czy któryś z zachodnioeuropejskich polityków zwrócił się do Putina wprost, żądając uwolnienia obrońców, czy ktoś walnął ręką w stół, bez kalkulacji, ważenia zysków i strat? Ot, tak bezkompromisowo, bo dobro jest zdefiniowane, jasne i nienegocjowalne pod żadnym warunkiem. Dziś Azowstal jest sumieniem świata, testem dla naszych sumień – tych ludzkich i tych politycznych, dotąd pełnych frazesów o obronie wolności, praw i równości wszystkich. Dziś to test dla zachodnich elit, które mieniły się strażnikami szczytnych zasad. Test prawdziwy, gdy trzeba ich bronić nie na sympozjach w Parlamencie Europejskim, uroczystych kolacjach, ale w piekielnym reality show.

Elity go nie zdają. Rozkładają ręce w geście wyuczonej bezradności. Kalkulacja zwycięża, a zasady stają się fasadowe. Tylko czy świat bez idei, dla których trzeba zaryzykować polityczną karierę, wyjść na chwilę poza własny komfort, gdy nachodzi czas próby, wytrzyma konfrontację z Putinem, jeżeli nie jest moralnie spójny i prawdziwy?

Są takie momenty, że cały cywilizowany świat powinien uderzyć ręką w stół w obronie wartości, na których się opiera, bez kompromisów i kalkulacji. Tylko wtedy, widząc siłę i nieprzejednaną pięść dobra, małe hienowate zło czmychnie pod murami Azowstalu do najgłębszych nor. Trzeba to zrobić. Obrońcy Azowstalu muszą żyć, bo dziś to oni stali się sumieniem świata.

"Wygląda na to, że trafiłem do jakiegoś piekielnego reality show. My tu walczymy o życie, a cały świat ogląda tę ciekawą sztukę!" – napisał na Facebooku Serhij Wołynskyj, dowódca 36. brygady piechoty morskiej, który liczył na cud. Obrońcy próbują się nie załamywać, ale na ich twarzach w krótkich filmach trafiających do sieci widać wyczerpanie, a w oczach trudno dziś znaleźć blask. Tak dzieje się wtedy, gdy człowiek zaczyna tracić nadzieję.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jacek Sutryk w rękach CBA to problemy dla KO, ale i dla narracji PiS
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Radosław Sikorski nie zostanie kandydatem KO na prezydenta
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy dobrze rozumieją wiejący dziś wiatr historii
Komentarze
Michał Kolanko: Jak Szymon Hołownia psuje szyki Platformie
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Antyrepublikańska szarża premiera Donalda Tuska może Polskę drogo kosztować