Lekarze zrobili sobie imprezę i nie byli w stanie przeprowadzić na czas cesarskiego cięcia. W dodatku, gdy wybuchła afera, zniknęły wyniki badań rodzącej pacjentki. Gdy zapytałem wówczas ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, co zamierza z tym zrobić, tylko rozłożył ręce: „Zarządziłem kontrolę procedur medycznych. Chciałbym ukarać winnych, ale nie mogę, bo to nie mój szpital".
Rzeczywiście, w polskim systemie większość szpitali należy nie do ministra zdrowia, tylko do samorządów i wojewodów. To ma swoje uzasadnienie. Kto lepiej niż lokalni włodarze zna potrzeby szpitala? To im powinno zależeć na kondycji placówki, żeby lokalni wyborcy przedłużali ich mandat.