Bogusław Chrabota: Wraca cień Smoleńska

Prezes PiS wciąż szuka podziałów i z braku innej monety znów sięga po katastrofę sprzed 12 lat.

Publikacja: 03.04.2022 19:47

Bogusław Chrabota: Wraca cień Smoleńska

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Dlaczego Jarosław Kaczyński znów sięga po Smoleńsk? Dlaczego właśnie teraz? Trudno mieć wątpliwości, że to temat dla niego wciąż żywy i bolesny. Z pewnością tak jest. Nie tylko zresztą dla niego, bo Smoleńsk pozostaje osobistą traumą wielu ludzi i rodzin.

Niemniej należy znaleźć czytelne rozróżnienie między tym, co choćby najbardziej bolesne, ale osobiste, a metodą polityczną. A kwestia tragedii smoleńskiej była w najwyższym stopniu metodą polityczną. Stosowaną konsekwentnie i niebywale skuteczną. Jako mit założycielski Prawa i Sprawiedliwości przez lata ogniskowała emocje i raz po raz mobilizowała elektorat partii Kaczyńskiego.

Emocja ta jednak – jak każda – stopniowo wygasała. Po latach wydawało się, że wygasła ostatecznie, choć m.in. za sprawą Putina (Rosja nie oddała wraku samolotu) nie udało się do końca kwestii katastrofy ani wyjaśnić, ani zamknąć licznych postępowań. Niemniej na początku trzeciej dekady XXI wieku mogło się wydawać, że temat zniknął z mainstreamu polskiej polityki. Wszystko odmieniła jednak wojna. Wszystko – poza jednym – konfrontacyjnym myśleniem Jarosława Kaczyńskiego o polityce.

Czytaj więcej

Katastrofa smoleńska. Jarosław Kaczyński: Pierwszy raz mam wyjaśnienie całości

Prezes wciąż szuka podziałów i z braku innej monety znów sięga po Smoleńsk. Dlaczego? Po pierwsze, dlatego że znalazł się pretekst. Po ataku na Ukrainę świat nie ma już wątpliwości, że Putin to zbrodniarz. Jeśli więc kiedyś trudno było przekonać opinię publiczną, że mógł dokonać w Smoleńsku zamachu, to dziś taka hipoteza jest całkiem – przynajmniej od strony moralnej – do obrony.

I po drugie, co w moim przekonaniu dużo ważniejsze, rozsypało się PiS-owskie polityczne imaginarium. Spójny dotąd świat wartości, katalog wyobrażeń czy priorytetów rozpadł się w pył. Wojna w Ukrainie zabiła Wyszehrad. Dziś, po proputinowskich wyborach Orbána, trudno już powtarzać w Warszawie hasła o nowym Budapeszcie. Nie może też już na potrzeby PiS pracować idea antybrukselskiej koalicji europejskich populistów. W większości okazali się agentami Moskwy. A i sama Bruksela staje się – z perspektywy budżetowej – coraz ważniejsza. W PiS jest to coraz lepiej rozumiane, więc i gra eurosceptycznymi kartami jest coraz trudniejsza.

I kwestia ostatnia – szerzenie uprzedzeń do imigrantów. Zachowanie Polaków wobec uchodźców z Ukrainy wytrąciło również ten instrument z rąk spindoktorów prezesa. Trudno dziś grać tą kartą, bo naród, przynajmniej na razie, myśli i zachowuje się w kwestii wsparcia dla ofiar wojny wspaniale.

Cóż zostaje? To ważny problem przedwyborczy dla partii Kaczyńskiego. O jaką sprawę oprzeć polaryzację? Zastanawiają się w sztabie na Nowogrodzkiej. A może znów sięgnąć po Smoleńsk – sufluje w ostatnich dniach Jarosław Kaczyński. Tylko czy ta sprawa znów zagra? Czy zmobilizuje elektorat do kolejnego wyborczego zwycięstwa? Nie tylko analitycy, także wielu ludzi w PiS ma w tej kwestii wątpliwości. Co więcej, wielu przestrzega przed użyciem tej niebezpiecznej broni. Bo równie prawdopodobne, jak ożywienie smoleńskich podziałów, może być totalne odrzucenie przez elektorat grających teoriami spiskowymi polityków.

12 lat po tej bez wątpienia strasznej tragedii jesteśmy jako Polacy już gdzie indziej. I z innymi problemami musimy się mierzyć. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – mówi stare przysłowie. Kto tego nie rozumie, przegra.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Krwawy rewanż w Syrii
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Bomba atomowa. Skoro Niemcy, to i Polska
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy przyszłego premiera wybierze Polsce Konfederacja?
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Jaką cenę zapłacimy za reset USA z Rosją? Władimir Putin gra nie tylko o Ukrainę
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Mariusz Błaszczak wciąż igra z bezpieczeństwem Polski