Okazuje się, że nawet dinozaury czasem potrafią ugryźć. Neil Young (dla młodszych czytelników: to taki kanadyjski Bob Dylan), rzucając rękawicę firmie Spotify, wydawał się porywać z motyką na słońce. W szwedzkiej siedzibie korporacji nikt nie musiał się z nim liczyć, bo odsłuch piosenek podstarzałego już barda to dziś ułamek promila ruchu w tym największym serwisie strumieniowym, oferującym dostęp do muzyki i podcastów. A jednak Spotify w tym starciu poległ.
Krucjata muzyka dotyczyła antyszczepionkowych treści, na których zarabiają zresztą nie tylko serwisy strumieniowe, ale wszystkie królestwa cyfrowego świata. I te treści to już znacznie więcej ruchu niż ułamek promila. Tyle że proste kalkulacje ekonomiczne okazują się wcale nie takie proste, gdy pojawiają się argumenty moralne, a także ludzkie emocje, bo Young w dzieciństwie przeszedł polio – chwilę przed odkryciem szczepionki. Ten temat nie jest więc mu obojętny.
Czytaj więcej
Niewiele wskazywało na to, że hipisowski gest kanadyjskiego barda, muzyka Buffalo Springfield, Crazy Horse, grupy Still, Crosby, Nash And Young oraz legendy Woodstock przyniesie jakikolwiek skutek, gdy zaprotestował przeciwko przyzwoleniu na publikację w Spotify treści niezgodnych z opiniami środowiska naukowego i medycznego w sprawie covid.
Spotify musi dziś ratować wycenę swoich akcji, a przede wszystkim swój wizerunek, rozpoczynając walkę z antynaukowymi treściami w podcastach. Firma dość łatwo dała się przekonać, że rzeczywiście ponosi odpowiedzialność za to, co promują jej algorytmy. To kolejny już przykład cyfrowego królestwa, które zmienia panujące u siebie zasady – powoli każde z nich przestaje udawać, że są tylko platformami łączącymi autorów treści z odbiorcami. Zresztą miliardy zysków na ich kontach nigdy nie dawały im zbyt przekonujących argumentów w tej kwestii.
Na naszych oczach kończą się czasy libertariańskiego internetu, w którym wielkie korporacje nie ponosiły za nic żadnej odpowiedzialności, za to zgarniały lwią część reklamowego tortu. Zanim do tzw. filtrowania treści zdążyły przymusić je państwa, przekonał ich do tego rynek. Tylko kto by pomyślał, że tym mitycznym rynkiem pokieruje jedna z legend hipisowskiej rewolucji.