Trzeba prezydentowi Rzeczypospolitej podziękować za ten piękny apel. Tyle tylko, że wypada go kierować przede wszystkim do członków rządzącego dziś w Polsce obozu. Siódma rocznica katastrofy smoleńskiej stała się pretekstem do płomiennych wystąpień politycznych i stawiania nowych teorii spiskowych.
Bo jakże pogodzić powagę, z jaką powinno się wspominać jedną z największych tragedii narodowych, z tym, co przedstawiła podkomisja mająca wyjaśnić przyczyny katastrofy? Czy twierdzenie, że najbardziej prawdopodobną przyczyną rozpadu polskiego samolotu była eksplozja ładunku termobarycznego, bez podawania przy tym żadnych dowodów na poparcie tej tezy, to rzeczywiście właściwy sposób na uczczenie siódmej rocznicy katastrofy i pamięci jej ofiar? Wszyscy politycy obozu rządzącego, z prezydentem, premier i szefem partii rządzącej na czele, podkreślali konieczność dążenia do prawdy w sprawie tego wypadku. Pytanie jednak, czy powołana przez Antoniego Macierewicza komisja rzeczywiście dąży do prawdy, przedstawiając w imieniu polskiego państwa ot, tak sobie absolutnie szokującą hipotezę. Przecież zniszczenie maszyny przez taki ładunek oznacza wprost, że mieliśmy do czynienia z zamachem.Czy czasem obóz rządzący nie padł ofiarą własnej retoryki i po półtora roku od wyborów nie postanowił uciec do przodu, wracając do tezy o wybuchu?